Ponownie na ulice wielu polskich miast i miasteczek wyszły kobiety. W Rzeszowie o godz. 18 spotkały się na Rynku. Następnie z różnymi hasłami na ustach i wieloma transparentami przeszły na al. Lubomirskich, pod siedzibę Okręgowej Izby Lekarskiej. Kobietom towarzyszyły ich mężczyźni - partnerzy, mężowie. Były też rodziny z dziećmi.
- Ile jeszcze musi umrzeć kobiet, zanim przyjdzie opamiętanie? Kiedy skończy się to fanatyczny płodocentryzm? Kiedy lekarze zaczną stawiać zdrowie i życie kobiet na pierwszym miejscu? - pytały dziś uczestniczki manifestacji w Rzeszowie. - Chcielibyśmy mieć kolejne dziecko. Obawiamy się jednak, co może się stać, kiedy moją żonę spotkałoby to samo co tę kobietę z Nowego Targu? Niestety decyzję o kolejnym dziecku na razie odkładamy w czasie - mówił naszej redakcji 27-letni Artur, który wraz z żoną i 5-letnim synem przyszedł na manifestację.
- Nie zejdziemy z ulic, póki nie zmieni się mordercze prawo, póki lekarze będą patrzeć z założonymi (złożonymi?) rękami na wzrastającą temperaturę, pogarszające się wyniki i wreszcie agonię kobiet. Póki kościół będzie nam zaglądał w łono i sumienie, zamiast zająć się pedofilami w sutannach - mówiły manifestujące w Rzeszowie kobiety.
PRZECZYTAJ TEŻ:
Protesty wywołała wiadomość o śmierci 33-letniej Doroty z Nowego Targu, która była w piątym miesiącu ciąży. Kobieta trafiła do szpitala im. Jana Pawła II w Nowym Targu w nocy z 20 na 21 maja. Mąż zawiózł ją do szpitala, ponieważ odeszły jej wody płodowe. Jak piszą organizatorzy protestu, mimo zagrożenia życia nie podjęto decyzji o terminacji ciąży. Po trzech dniach u pacjentki doszło do wstrząsu septycznego. Na ratunek było za późno. Kobieta zmarła.
- Wstępne wyniki sekcji zwłok kobiety, podane przez lekarzy, to wstrząs septyczny, czyli końcowy etap sepsy. Spowodował on niewydolność krążeniowo-oddechową, skutkując zgonem tej kobiety - przekazał w rozmowie z TVN24 prokurator Leszek Karp, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Nowym Sączu. - Biegli muszą jeszcze posiadać wyniki dodatkowych badań, których przeprowadzenie zlecili, jak i szczegółowo zapoznać się z dokumentacją. Dopiero wówczas będą mogli wydać ostateczną opinię, za cztery-sześć tygodni - dodał. Szpital w Nowym Targu wydał oświadczenie, w którym zapowiedział wyjaśnienie okoliczności i przyczyn śmierci 33-letniej kobiety. -Podhalański Szpital Specjalistyczny im. Jana Pawła w Nowym Targu jest otwarty na współpracę z wszelkimi organami, których celem jest wyjaśnienie okoliczności nagłego zgonu pacjentki - napisano.
Znicze pod Okręgową Izbą Lekarską
- Dorota z Nowego Targu nie żyje, bo nie rozważano przerwania ciąży, żeby zapobiec sepsie, której objawy zlekceważono. Dorota z Nowego Targu nie żyje, bo przy bezwodziu leżała trzy doby z nogami w górze, bo powiedziano jej, że tak może wody powrócą. Dorota z Nowego Targu nie żyje, bo ją okłamano. Ją i jej rodzinę. Bo nikt im nie powiedział, że w 20 tygodniu ciąży bezwodzie to praktycznie żadne szanse na żywe urodzenie i duże ryzyko dla jej życia i zdrowia.
Dorota z Nowego Targu nie żyje, bo polskie prawo antyaborcyjne zabija a z lekarzy czyni politycznych sługasów zamiast ekspertów od ochrony zdrowia. Dorota nie żyje, bo lekarze się nie buntują. Tam, gdzie nie ma legalnej aborcji, tam kobiety umierają w szpitalach, bo personel medyczny, zamiast ratować nasze życie i zdrowie czeka, aż wojewódzki konsultant przyjdzie do pracy i łaskawie zezwoli na zabieg. Żeby potem można było na kogoś zrzucić - słychać było pod Okręgową Izbą Lekarską.
To tutaj symbolicznie, na znak uczczenia pamięci zmarłej Doroty z Nowe Targu, zostawiono znicze.
Jeden manifestujący zatrzymany przez policję
Pod tym budynkiem manifestującym puściły nerwy. Dlaczego? Kilkanaście metrów od protestujących zebrała się grupa kilku osób, z transparentem antyaborcyjnym. Nie obyło się bez utarczek słownych. - Je##ć PiS i Konfederację - wykrzykiwał do mikrofonu jeden z manifestujących. Po zamknięciu zgromadzenia policja poprosiła tego mężczyznę o wylegitymowanie się. Przyczyną - zdaniem funkcjonariuszy - było używanie wulgarnych słów w miejscu publicznym. Tu padła odmowa okazania dowodu osobistego. Mężczyzna trafił do policyjnego radiowozu. Trwają czynności wyjaśniające w tej sprawie.
Chore prawo
W rezultacie wyroku wydanego 22 października 2020 roku przez Trybunał Konstytucyjny doszło do zaostrzenia prawa aborcyjnego w Polsce. Usunięto z katalogu wyjątków, kiedy aborcja jest prawnie dopuszczalna, zapis o możliwości usunięcia zarodka lub płodu, jeśli badania prenatalne czy przesłanki medyczne wskazują na poważne, nieodwracalne upośledzenie płodu lub nieuleczalną chorobę. Zmiana sprowadza się do tego, że nowe polskie prawo nie pozwala na wykonanie legalnej aborcji przy ciężkich wadach płodu.
Napisz komentarz
Komentarze