Przypomnijmy, obecnie Ministerstwo Edukacji i Nauki forsuje nowelizację przepisów w prawie oświatowym. Główną twarzą tych zmian jest nie kto inny jak szef resortu Przemysław Czarnek.
Zakładają one podwyżki dla nauczycieli w zamian za zwiększenie pensum i ograniczenie dodatkowych świadczeń, chęć scentralizowania edukacji poprzez wzmocnienie roli kuratora oświaty czy wreszcie zamiary ugruntowania dziewcząt do cnót niewieścich.
Projekt ustawy budzi liczne kontrowersje
Projekt zmian w przepisach od początku budzi liczne kontrowersje. Jego najważniejszym punktem jest pomysł na zmianę w powoływaniu i odwoływaniu dyrektorów.
Zakłada on bowiem, że jeśli dyrektor danej placówki nie wypełni zaleceń kuratora oświaty, ten będzie mógł wystąpić do samorządu z wnioskiem o jego odwołanie w czasie roku szkolnego bez wypowiedzenia. Organ dostanie na to 14 dni, a jeśli nie dochowa terminu, powierzenie stanowiska dyrektora szkoły i tak wygaśnie.
Kurator będzie też mógł złożyć wiążący wniosek do organu prowadzącego szkołę o zawieszenie dyrektora w pełnieniu obowiązków jeszcze przed złożeniem wniosku o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego w sprawach związanych z zagrożeniem bezpieczeństwa uczniów.
Nowelizacja ma także ograniczyć kompetencje dyrektorów szkół. Przed rozpoczęciem zajęć prowadzonych w szkole przez stowarzyszenia i inne organizacje pozarządowe dyrektor będzie miał obowiązek uzyskać pozytywną opinię kuratora oświaty. Będzie też musiał przedstawić rodzicom lub pełnoletniemu uczniowi pełną informację o celach i treściach programu zajęć.
Minister Przemysław Czarnek chce też wprowadzić zmiany w statusie zawodowym nauczycieli - m.in. ich wynagradzaniu, awansie i pensum.
Te wszystkie zmiany w przepisach od początku budzą liczne kontrowersje w środowisku nauczycielskim.
- Minister ma centralistyczne zapędy. Sam chce decydować, do kogo trafią fundusze, także o tym, kto i czego może uczyć w szkole. Poprzez wzmocnienie roli kuratorów oświaty zwiększy też swój wpływ na placówki - komentuje w wypowiedzi dla "Rzeczpospolita" Marek Pleśniar z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty.
Swoje negatywne stanowisko wyrazili także m.in. Unia Metropolii Polskich, Związek Miast Polskich, Rzecznik Praw Obywatelskich, Związek Nauczycielstwa Polskiego czy Ogólnopolskie Stowarzyszenie Kadry Kierowniczej Oświaty.
Kamiński: ta ustawa powinna nazywać się kurator-dyktator
Z kolei we wtorek 26 października na sesji Rady Miasta Rzeszowa radni głosowali projekt uchwały, która wyrażała negatywne stanowisko wobec forsowanych przez ministerstwo zmian. Jednak za nim doszło do głosowania odbyła się dyskusja nad samym projektem zmian.
Kontrowersje wśród radnych budziły zwłaszcza przepisy nad zwiększeniem kompetencji kuratorów. - Ta ustawa powinna raczej nazywać się kurator-dyktator, a nie zmiany w prawie oświatowym. To jest cofanie polskie szkoły do początków transformacji, a same przepisy zwiększające kompetencje kuratorów to jest taki młot na edukację - mówił wiceprzewodniczący Rady Miasta Tomasz Kamiński.
W podobnym tonie wypowiadał się radny Witold Walawender. - My jeszcze chyba nie zdajemy sobie sprawy, jak te przepisy mogą być niebezpieczne. Największe ryzyko niesie to, że kurator będzie mógł w dowolny sposób odwołać dyrektora szkoły - dodawał radny Walawender. Zwrócił on także uwagę na to, że zwiększenie pensum może doprowadzić zwalniania nauczycieli, a nie podwyżek dla nich.
Rada Miasta Rzeszowa przeciwko Lex Czarnek
Z kolei radny Marcin Fijołek apelował, aby odejść od forsowania tego typu projektu uchwały. Próbujecie wrzucać Państwo temat, który ma charakter stricte polityczny, a my jako samorządowcy nie jesteśmy od tego typu zadań. Apeluje: nie nakręcajmy politycznie tego tematu - mówił polityk PiS.
Ostatecznie jednak Rada Miasta Rzeszowa przyjęła proponowany projekt uchwały, który sprzeciwia się wprowadzanym przez ministra Przemysława Czarnka zmianom w prawie oświatowym. Głosowano 27 radnych, za było 18, przeciwko było 9.
Napisz komentarz
Komentarze