Z liderem podkarpackich ludowców rozmawialiśmy m.in. o polityce historycznej, konieczności przeprowadzenia jak najszybszych ekshumacji ofiar, poszukiwań kolejnych dołów śmierci, możliwości wejścia Ukrainy do UE, a także o niedawnych słowach prezesa PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza i prezydenta Andrzeja Dudy.
-Panie Pośle, prezydent Andrzej Duda skrytykował ostatnio strategię PSL dotyczącą uzależnienia wejścia Ukrainy do UE bez rozwiązania kwestii Wołynia. Jak Pan to skomentuje?
-Słowa prezydenta Dudy są dla nas zupełnie niezrozumiałe. Jako Polskie Stronnictwo Ludowe sądzimy, że pewne zasady muszą być zachowane. Proszę zauważyć, że dla Niemców nie stanowiło to problemu, aby dokonać ekshumacji swoich ofiar i zapewnić im godne miejsca spoczynku. W polskiej przestrzeni publicznej niewiele się o tym mówi, ale Niemiecki Związek Ludowy Opieki nad Grobami Wojennymi dokonał w latach 2001–2022 prawie 103 tys. pochówków ciał niemieckich żołnierzy, które odnaleziono na Ukrainie. Mało tego, te ekshumacje nie ustały mimo rosyjskiej napaści na Ukrainę! W 2022 r., a więc po agresji Rosjan, na terenach ukraińskich ekshumowano kolejne ciała i było ich, jak dobrze pamiętam, prawie 1000.
A co z Polakami? Przez ostatnie 30 lat udało się, cudem, uzyskać od Ukraińców zgodę na ekshumację zaledwie kilkuset ofiar. Kilkuset! Nikt mi nie wmówi, że sytuacja, w której szczątki niemieckich żołnierzy, szczątki agresorów i zbrodniarzy, są lepiej traktowane od szczątków polskich obywateli - często kobiet i dzieci - jest normalna. To sytuacja patologiczna i efekt wieloletnich zaniedbań. Dlaczego miejsca masowych mordów na Polakach na Ukrainie mają być zapomniane? Czy mamy przejść nad tym do porządku dziennego? Historia zbrodni wołyńskiej to część naszej narodowej racji stanu, która musi być respektowana także na płaszczyźnie dyplomatycznej.
-Niektórzy politycy jednak uważają, że problem nierozliczenia zbrodni wołyńskiej powinien zostać odłożony w czasie z powodu toczącej się na Ukrainie wojny. Prezydent stwierdził wręcz, że takie podejście wpisuje się w działania Władimira Putina.
-To zupełnie niefortunne i nieuzasadnione porównanie! Czasem odnoszę wrażenie, ze prezydent Duda najpierw coś powie, a później pomyśli. Polityka historyczna i dążenie do prawdy nie mają nic wspólnego z rosyjską propagandą i agresją. Ukraina to nasz sojusznik, ale tu chodzi o sprawiedliwość i ludzką godność. Chcemy upamiętnić ofiary, a nie wprowadzać podziały. Były już minister Kułeba [do niedawna szef ukraińskiego MSZ – dop. K.P.] sugerował, aby kwestię zamordowanych, pozostawić historykom, ale my się na to nie zgadzamy. Zresztą jak to się kończy, mieliśmy się już okazję przekonać. W 2017 r. to właśnie historycy z ukraińskiego IPN zablokowali możliwość prowadzenia ekshumacji polskich ofiar, a także poszukiwania kolejnych zbiorowych dołów śmierci. Ówczesny prezes tej instytucji, Wołodymyr Wiatrowycz, uczynił wtedy zamordowanych zakładnikami w politycznej grze o budowę pomników takich jak ten w Hruszowicach, który upamiętniał upowców, którzy w 1945 r. palili polskie wsie i zabijali Polaków!
Dla nas, ludowców, ale i dla milionów Polaków, rozliczenie tej zbrodni i upamiętnienie ofiar to po prostu kwestia narodowej tożsamości i sprawiedliwości dziejowej. Dlatego też kompletnie nie rozumiem głosów, także wśród niektórych polityków naszej koalicji, mówiących, że nie da się nic z tym zrobić, albo że dawne zbrodnie nie powinny być przedmiotem współczesnej polityki. Polski polityk ma obowiązek reprezentować Polaków, w tym również ofiary i ich rodziny. Jeszcze raz podkreślę: Polska wspiera i będzie wspierać Ukrainę w jej walce o niepodległość. Ale nie może to oznaczać rezygnacji z naszych wartości, w tym prawdy historycznej o Wołyniu. Skuteczna polityka zagraniczna to osiąganie interesu narodowego – takie sprawy nie mogą być spychane na margines, niezależnie od sytuacji.
-Jak Pan Poseł ocenia politykę Polski względem Ukrainy w ostatnich latach, szczególnie w obliczu toczącej się wojny? Czy działania w tym okresie były odpowiednie, uwzględniając toczący się właśnie polsko-ukraiński spór w sferze pamięci?
- Polskie Stronnictwo Ludowe było i jest nośnikiem pamięci o zbrodni wołyńskiej. Modliliśmy się za ofiary i upominaliśmy o nich nawet w czasach, gdy nikt o nich nie wspominał, gdy nie nie uczono o tym w szkołach. Kiedy w 2022 r. rozpoczęła się rosyjska agresja na Ukrainę, Polacy masowo, od pierwszego dnia, zaczęli demonstrować swoje wsparcie dla narodu ukraińskiego. Wszyscy uważaliśmy to za nasz obowiązek, i w dalszym ciągu uważamy, że ta pomoc jest konieczna. Jednakże dotychczas, w działaniach strony polskiej brakowało zdecydowanego podejścia do kwestii historycznych. Prezydent Duda apeluje o spokojne, delikatne rozmowy, ale ile lat jeszcze będziemy czekać na klęczniku na realne postępy?
Oczywiście do tej pory padło wiele ważnych gestów i deklaracji. Np. w ubiegłym roku prezydenci Polski i Ukrainy wspólnie oddali hołd ofiarom zbrodni na Wołyniu w katedrze w Łucku. Niemniej jednak teraz pora na konkretne działania. Tak jak mówił wicepremier Kosiniak-Kamysz: Ukraińcy muszą zrozumieć, że pełna integracja z Unią Europejską wymaga rozliczenia się z przeszłością. Przecież my, Polacy, także musieliśmy przepracować wiele kwestii, nim ostatecznie staliśmy się pełnoprawną częścią świata zachodniego.
-Czy blokowanie integracji Ukrainy z Unią to skuteczna strategia?
-Nie chodzi o blokowanie, a o wymóg spełnienia pewnych fundamentalnych warunków. Polska ma prawo domagać się szacunku dla pamięci o ofiarach. Wołyń to nie jest temat, który możemy zbagatelizować w imię politycznych kalkulacji. Ile lat próbujemy wyjaśnić tę sprawę i nadać jej odpowiedni status w historii? Ile mamy jeszcze czekać? Jeśli Ukraina chce dołączyć do grona członków Unii Europejskiej, musi to odbyć się na równych prawach i zasadach, bez tuszowania niewygodnych tematów. Zbrodnia wołyńska była ludobójstwem i nie można o tym zapominać.
-Jak Pańskim zdaniem powinny wyglądać dalsze działania podejmowane w kontekście Wołynia i stosunków polsko-ukraińskich?
-Przede wszystkim powinny się one opierać na prawdzie. Nie możemy przejść nad tym do porządku dziennego i udawać, że wszystko jest w porządku. Jak już wspomniałem wcześniej, nie zgodzimy się na "przekazanie tematu do dyskusji historykom" - jak od 30 lat próbuje nas przekonać strona ukraińska. W relacjach z Ukrainą nie możemy unikać tego tematu – polityka zagraniczna Polski powinna konsekwentnie dążyć do wspólnego rozliczenia tej zbrodni. Chodzi o to, by przywrócić godność ofiarom i ostatecznie położyć fundamenty pod trwałe pojednanie naszych narodów. Nasze podejście nie polega na zemście, ale na dążeniu do historycznej sprawiedliwości.
Trzeba jak najszybciej przeprowadzić pełną ekshumację ofiar i zapewnić im godny pochówek. Należy też kontynuować poszukiwania kolejnych dołów śmierci. Nasi rodacy nie mogą spoczywać w masowych, bezimiennych grobach – nie tego pragną ich bliscy. Należy też zintensyfikować edukację o zbrodni wołyńskiej w Polsce i na Ukrainie. Polacy i Ukraińcy powinni wspólnie organizować wydarzenia i konferencje, które z jednej strony przypomną naszym społeczeństwom o tych tragicznych wydarzeniach, a z drugiej też umożliwią szczerą rozmowę na temat przeszłości.
Dodam jeszcze, że presja naprawdę ma sens. Ukraiński IPN, po ostatnich dyskusjach, ogłosił teraz plany rozpoczęcia ekshumacji i poszukiwań szczątków ofiar zbrodni wołyńskiej na obszarze obwodu rówieńskiego. Oczywiście, jak już powiedziałem, chcemy czynów, a nie planów. Jednakże to również naszym obowiązkiem, jako polityków, jest egzekwowanie deklaracji naszych ukraińskich partnerów.
Rozmowę przeprowadził Krystian Propola.
Napisz komentarz
Komentarze