Michał Karaś miał zaledwie 20 lat, kiedy ostatni raz widziano go na dyskotece w Bielinach. Tego dnia nic nie wskazywało na to, że stanie się coś tragicznego. Michał bawił się ze znajomymi, jednak nigdy nie wrócił do domu.
Tajemnicze zaginięcie...
Kiedy Michał nie wrócił do domu na noc, rodzina rozpoczęła poszukiwania. Najpierw na własną rękę, ale wkrótce zgłosili na policję zaginięcie. Michał był odpowiedzialnym nastolatkiem, dlatego też nie wierzyli, że miałby uciec z domu czy zacząć gdzieś indziej nowe życie. Chłopiec nie sprawiał problemów wychowawczych, razem z siostrą zajmował się gospodarstwem, opiekował się niepełnosprawnym tatą. Nigdy wcześniej nie zdarzyło się, żeby nie wrócił na noc do domu. Poszukiwania rodziny nie przyniosły żadnych poszlak, co do miejsca, gdzie nastolatek może się znajdować. Rower chłopaka był koło dyskoteki, gdzie sam go zostawił, a koledzy, którzy ten feralny wieczór z nim spędzali, byli małomówni „jakby czegoś się bali”.
Policja, która prowadziła poszukiwania chłopaka, o działaniach podjętych w sprawie jego zaginięcia, podawała jedynie skondensowane informacje. W sprawie przesłuchano szereg osób, a otrzymane treści były poddawane analizie i weryfikacji, jednak do dziś nie udało się ustalić, co się stało z Michałem. Nigdy także nie ustalono tożsamości młodej kobiety, z którą miał tańczyć, ani koloru i marki samochodu, do którego miał wsiąść. Nie wiadomo, kto kierował pojazdem, ile osób w nim siedziało ani w jakim kierunku odjechał.
Pomimo szeroko zakrojonych poszukiwań i zaangażowania policji oraz lokalnej społeczności, przez lata nie udało się odnaleźć żadnego śladu, który mógłby rzucić światło na to, co się z nim stało.
Jego zaginięcie było szokiem dla rodziny i bliskich.
Śledczy badają zgłoszone przez rodzinę podejrzenia
Rodzeństwo Michała podejrzewa, że chłopak mógł zostać zamordowany, o czym w połowie września powiadomili Prokuraturę Okręgową w Tarnobrzegu oraz Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobrę, apelując o przeanalizowanie sprawy.
Bożena Martyna, najstarsza siostra zaginionego, twierdzi, że Michał nie zabrał żadnych osobistych rzeczy, wychodząc na dyskotekę, a miał przy sobie jedynie niewielką kwotę pieniędzy otrzymaną od ojca na imprezę. Dokumenty takie jak paszport czy legitymacja szkolna zostały w domu. Rodzina nigdy nie wzięła pod uwagę także samobójstwa.
- W domu było ciężko, ale byliśmy zżyci, zauważyłabym, gdyby z Michałem było coś nie tak – mówiła w rozmowie z TVN24 siostra Michała.
- Nie jest tajemnicą, kto prowadził dyskotekę i jakie zbierało się tam towarzystwo. Uważamy, że ktoś mógł pozbawić Michała życia, a ciało ukryć – zdradziła jeszcze Bożena Martyna.
Właścicielem dyskoteki, z której Michał nigdy nie wrócił, był wówczas mężczyzna, którego skazano później na 13 lat więzienia (m.in. za kierowanie gangiem). 23 lata temu został przesłuchany w sprawie zaginięcia nastolatka, jednak policja uznała, że nie ma on związku z tą sprawą.
Nowy trop na grobie rodziców
W maju bieżącego roku na grobie rodziców Michała jego brat znalazł kartkę, która natychmiast wzbudziła zainteresowanie prokuratury. Na kartce widniało imię „Michał” oraz dane innego mężczyzny i nazwa miejscowości. Znalezisko to dało nadzieję na nowe informacje w sprawie, która przez lata wydawała się być beznadziejna.
Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu szybko podjęła działania. Andrzej Dubiel, rzecznik Prokuratury, w rozmowie z mediami poinformował, że osoba, której dane widniały na kartce, istnieje. Obecnie śledczy badają, czy ten mężczyzna ma jakikolwiek związek z zaginięciem Michała. Kartka została przekazana do badań kryminalistycznych w celu sprawdzenia, czy znajdują się na niej odciski palców lub ślady biologiczne, które mogłyby pomóc zidentyfikować osobę odpowiedzialną za zostawienie notatki.
Śledztwo w sprawie zabójstwa
We wrześniu 2023 roku śledztwo w sprawie zaginięcia Michała zostało wznowione, tym razem jako śledztwo w sprawie zabójstwa. Mimo że przesłuchano wielu świadków obecnych na dyskotece w noc zaginięcia, dotychczas nie udało się ustalić, co dokładnie stało się z Michałem.
Jak mówił w ubiegłym roku wiceminister sprawiedliwości, Marcin Warchoł, do jego biura poselskiego w Rzeszowie, po ponownym nabraniu medialnego rozgłosu, „zgłosiły się osoby z informacjami w tej sprawie”.
W nowym kontekście, kartka znaleziona na grobie jego rodziców staje się kluczowym elementem, który może rzucić nowe światło na tę tajemniczą sprawę.
Napisz komentarz
Komentarze