Balin poinformował, że przyczyny śmierci były najprawdopodobniej naturalne, ale stres w związku z sytuacją na granicy oraz niepewność, kiedy zdoła wrócić do Ukrainy, także odegrały swoją rolę. Dodał także, że zmarły jechał pojazdem na charkowskich numerach rejestracyjnych.
Podkarpacka policja natomiast podaje, że informacje o śmierci kierowcy w kolejce na granicy są nieprawdziwe, ponieważ zgon miał miejsce w Kosinie (pow. łańcucki) oddalonym od Korczowej o ok. 70 km oraz nie ma on związku z trwającym protestem.
„Kolumny” przy granicy polsko-ukraińskiej
Kolejki wywołane są trwającym od 6 listopada protestem polskich przewoźników, którzy blokują przejścia graniczne: w Korczowej, Dorohusku i Hrebennem. Domagają się m.in. zawieszenia licencji dla firm powstałych po wybuchu wojny na Ukrainie oraz przeprowadzenie na nich kontroli. Więcej o strajku pisaliśmy TUTAJ.
Napisz komentarz
Komentarze