I w tym miejscu zaryzykuję pewne stwierdzenie – ani sam Hartley, ani inni członkowie orkiestry nie byliby w stanie funkcjonować w realiach dzisiejszej polskiej polityki. Jestem wręcz przekonany, iż mężczyźni ci z niemałym zażenowaniem patrzyliby na katastrofę okrętu o nazwie Porozumienie Jarosława Gowina. Okrętu, który znalazł się już prawie pod wodą. Okrętu, na którym większość muzyków skupia się nie tyle na grze do końca, co na jak najszybszym wejściu do szalupy ratunkowej.
Kiedy 11 sierpnia 2021 r. Jarosław Gowin, wspólnie z najbliższymi współpracownikami, ogłaszali odejście Porozumienia z koalicji rządzącej, najczęściej zadawane wówczas pytanie brzmiało: „Ilu Gowin ma ludzi w parlamencie?” Jak się okazało, z kapitanem okrętu pozostało pięć posłanek i posłów (+znajdujący się w Polskich Sprawach Andrzej Sośnierz), a także jeden senator. To dużo czy mało w obecnej sytuacji? Trudno powiedzieć. Znamienny jest jednak fakt, iż z „rozłamowców” (czyt. tych, którzy pokręcili głowami i zostali w klubie parlamentarnym PiS) biorą przykład również i działacze szczebli terenowych.
W Rzeszowie sporo mówiło się np. o członku Zarządu Województwa Podkarpackiego, Stanisławie Kruczku, który 14 sierpnia ogłosił, że odchodzi z Porozumienia i.. pojechał na urlop. Oczywiście nie wyjaśnił on jeszcze powodów swojego wystąpienia z partii, jednak faktem jest, że na takie osoby tylko czeka szalupa ratunkowa kapitana Marcina Ociepy, która ma funkcjonować pod nazwą Polska OdNowa. Tylko tak naprawdę dokąd miałby on zmierzać? I co zaokrętowani nań członkowie orkiestry mieliby tam robić?
Jeszcze niecały miesiąc temu w rozmowach z dziennikarzami marszałek Kruczek występował w obronie przedsiębiorców, podkreślając, że forsowane przez rząd zmiany, wynikające m.in. ze słynnego już Nowego Ładu, stanowić będą dla nich kolejne obciążenie. Dawał też jasno do zrozumienia, iż dymisja Jarosława Gowina jest „dla nich” zerwaniem koalicji na wszystkich szczeblach. W tym wypadku użycie liczby mnogiej jest kluczowe. Stanisław Kruczek mówił to bowiem wówczas jeszcze jako członek Zarządu Krajowego Porozumienia.
Gdy jednak nadeszła długo oczekiwana sesja podkarpackiego Sejmiku… nie zmieniło się nic. Data 30 sierpnia 2021 r. nie stała się dla naszego województwa niczym więcej jak tylko zwyczajną kartką z kalendarza. Członek orkiestry nie zaczął grać. Wręcz przeciwnie, odnosi się wrażenie, że schował on swój instrument do futerału i rozgląda się za wolnym miejscem w szalupie, o czym świadczy jego rezygnacja z członkostwa w partii. Możliwe nawet, że już w niej jest, by pod osłoną urlopu, przeczekać zamieszanie i ogłosić, że „dla dobra Polski” i, przy okazji, Podkarpacia, zdecydował się… Poproszę fanfary… No właśnie, możliwości jest kilka:
a) wróci do PiS – opcję tę sam raczej odrzucam. Kto raz opuści szeregi tej partii, zazwyczaj nie ma już drogi powrotnej. Byłaby ona zresztą trudna do wytłumaczenia wyborcom, których męczą raczej scenariusze rozstań i powrotów niczym z brazylijskiej telenoweli;
b) zwiąże się ze środowiskiem Marcina Ociepy – ten wybór zdaje się być najbardziej prawdopodobny. Rozłamowcy z Porozumienia buntują się przeciwko „niszczycielowi koalicji”, czyli Jarosławowi Gowinowi, tworząc szybko własne środowisko i podtrzymując przy życiu obecną ekipę rządzącą. To piękna historia dla wyborców Zjednoczonej Prawicy i wydaje się, że sam marszałek Kruczek nie straciłby na niej wiele. Co więcej, dałoby mu to spokojne utrzymanie dotychczasowego statusu quo;
c) przejdzie do Partii Republikańskiej Adama Bielana – w USA nazwa „Partii Republikańskiej” symbolizuje jedno z dwóch największych ugrupowań na tamtejszej scenie politycznej. W Polsce natomiast jest to polityczny czyściec dla tych, którzy z różnych względów nie chcą lub nie mogą być w partii Jarosława Kaczyńskiego. Czy znalazłoby się w niej miejsce dla Stanisława Kruczka? Czemu nie? Skutki byłyby podobne jak w opcji B.
Oczywiście trudno już w tym momencie osądzać wicemarszałka. Sam zainteresowany nie miał bowiem jeszcze okazji, aby przedstawić swoją wersję wydarzeń. Jako ludzie jesteśmy omylni i często wyroki wydajemy zbyt wcześnie. Jeśli jednak jego wersja nie będzie przekonująca, to rzeczywiście potwierdzi się, iż zarówno dla niego samego, jak i dla pozostałych buntowników z Porozumienia, najważniejsze są pełnione stanowiska i ich utrzymanie. Czemu tak uważam? Bo czym różnią się rozłamowcy Bielana od rozłamowców Ociepy, poza nazwiskami przywódców tych buntów? Ich głosy zbytnio się nie różnią. A programy? Kogo one obchodzą, skoro nie wiążą się z żadnymi konkretnymi działaniami tych środowisk. Nie zdziwię się, jeśli za kilka lat o nazwach tych tworów pamiętać będą jedynie koneserzy polskiej polityki. Koniec końców, koniunkturalizm wydaje się być niezwykle zakorzeniony w tych kręgach. Miejmy bowiem na uwadze, iż środowisko Jarosława Gowina ma bardzo ciekawy rodowód partyjny. Przyjrzyjmy się temu bliżej:
1990 – Jarosław Gowin swoja przygodę w polskiej polityce rozpoczyna od Forum Prawicy Demokratycznej, później był przez kilka lat związany ze środowiskiem Unii Demokratycznej i Unii Wolności
2005 – wybrany do senatu z ramienia Platformy Obywatelskiej
2011 – Gowin zostaje ministrem sprawiedliwości w II rządzie Donalda Tuska
2013 – po przegranych wyborach na przewodniczącego Platformy Obywatelskiej, Jarosław Gowin, wraz z dwójką posłów i częścią działaczy, występuje z PO i wkrótce ogłasza powstanie Polski Razem;
2014 – nieudany start w wyborach do Parlamentu Europejskiego;
2015 – pierwszy start z list PiS w wyborach parlamentarnych;
2017 – powstanie Porozumienia, do środowisk Jarosława Gowina dołącza m.in. część byłych działaczy partii KORWiN;
wiosna 2020 – początek nieporozumień w „Porozumieniu”, głównym podwodem wybory kopertowe
czerwiec 2021 – powstanie Partii Republikańskiej z Adamem Bielanem i częścią rozłamowców, którzy podważali przywództwo Gowina w partii;
sierpień 2021 – Gowin zostaje wyrzucony z koalicji rządzącej. Dochodzi do kolejnego rozłamu w Porozumieniu. Część posłów tej partii pod wodzą Marcina Ociepy decyduje się pozostać w koalicji rządzącej (początek nowej partii?).
Oczywiście powyższe kalendarium zostało bardzo uproszczone. Chodziło w nim jednak o to, aby ukazać, że tendencje rozłamowe w środowisku obecnego Porozumienia i wszystkich jego „rozgałęzieniach” są całkowicie naturalne, a jego tradycje ukształtowane zostały w wyniku walki o wpływy - początkowo w PO, a później w Zjednoczonej Prawicy. Wymuszona przez czynniki zewnętrzne, takie jak czas i kolejne wybory, szybka budowa niewielkich struktur terenowych uniemożliwiła temu środowisku odpowiednią selekcję członków. W rezultacie ugrupowanie to nie mogło wykształcić w całych swoich szeregach ducha ideowości, stając się dla wielu działaczy jedynie, nomem omen, ‘platformą’ do realizacji swoich własnych celów i ambicji.
Czy przypadek Stanisława Kruczka będzie tego dowodem? To się pewnie wkrótce okaże.
Napisz komentarz
Komentarze