Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
PRZECZYTAJ TAKŻE:
Reklama
Reklama PCN oświeć mnie
Reklama Powiat Rzeszowski

Bezkarni przez 25 lat. Sprawa Antoniego W

Podziel się
Oceń

Rzadko dzieje się tak, że sprawa zabójstwa, zwłaszcza nierozwiązana i makabryczna nie spotyka się z uznaniem prasy. Większość zbrodni od samego początku może liczyć na duży rozgłos i obszerną relację w mediach. Tym bardziej, sprawa zabójstwa Antoniego W. jest wyjątkowa, bo nabrała rozgłosu dopiero po kilku latach.
  • Źródło: Materiały własne, Akta Sprawy, Kryminatorium, Magazyn 997, Nowiny
Bezkarni przez 25 lat. Sprawa Antoniego W
Bezkarni przez 25 lat. Sprawa Antoniego W - Archiwalny wycinek z gazety opisującej makabryczne znalezisko

Autor: Rzeszów112.pl

Ze sprawą morderstwa kierownika Biedronki po raz pierwszy zetknąłem się kilka lat temu, gdy sprawę opisywała Gazeta Wyborcza. Wtedy jednak nie przykuła w większym stopniu mojej uwagi. Po latach jednak, kiedy sprawy kryminalne stały się moim konikiem, powracam do tej sprawy. Tym bardziej że do sprawy po raz kolejny powróciło Archiwum X.

Artykuł powstał na podstawie dostępnych akt Sądu Okręgowego w Rzeszowie, archiwalnych numerach gazet, stronie kryminatorium.pl oraz materiałach ,,Programu 997" i ,,Zbrodnie (nie)doskonałe".

Życiorys ofiary

Antoni W. urodził się w marcu 1967 r. Po zdaniu matury w Krośnie ukończył wyższe studia z zakresu ekonomii produkcji rolnej. Mieszkał na wsi wraz z małżonką i dwójką dzieci. Pracował w Krośnie i w Rzeszowie gdzie w 1995 r. został pracownikiem Biedronki. Szybko awansował na zastępcę kierownika nowo otwartego marketu przy ul. Ofiar Katynia, co nastąpiło w październiku 1998 r. W 1999 r. planował zmienić pracę i zostać kierownikiem w innym markecie (niektóre źródła podają, że to stanowisko miał objąć następnego dnia). Dziś wiemy, że tego zamiaru nigdy nie udało się mu spełnić.

Archiwalny wycinek z gazety opisującej makabryczne znalezisko


Noc morderstwa

Sklep był otwarty wtedy w godzinach 8.00-20.00. W sobotę 13 marca 1999 r. Antowni W. pojawił się w pracy tuż przed godziną 14.00. Według zeznań współpracowników, ten dzień był wyjątkowo spokojny i niewiele się działo. O godzinie 20.00 pracownicy zamknęli Biedronkę. W sklepie przebywały wtedy trzy osoby, pan Antoni oraz dwaj inni pracownicy, którzy sprzątali po zamknięciu. Chwilę później dwaj towarzyszący mu pracownicy opuszczają sklep około godziny 20.10 a pan Antoni zajął się podliczeniem utargu oraz papierkową robotą. Były to ostatnie znane nam osoby, które widziały pana Antoniego żywego.

Około godziny 22.30 dyżurny ochrony zauważył, że w sklepie nie jest uzbrojony alarm. Zaniepokoiło go na tyle, że na miejsce wysłał patrol interwencyjny. Ochroniarze zauważyli, że główne drzwi do sklepu są otwarte. W pomieszczeniu kierownika znaleźli skrępowane zwłoki pana Antoniego. Około godziny 23:40 dyżurny II Komisariatu Policji otrzymał zgłoszenie od pracowników przedsiębiorstwa ochroniarskiego o znalezieniu skrępowanych zwłok na terenie gabinetu kierownika „Biedronki” przy ul. Ofiar Katynia

Oględziny miejsca zbrodni

Policjanci pracujący na miejscu zapisali w swoim protokole następującą relację:

Drzwi do marketu nie były zamknięte na zamek. Kilka metrów od nich ujawniono ślady krwi oraz dwie monety: 20 i 5 groszy, oraz fragment cienkiej gumy w kolorze bladobiałym. W gabinecie kierownika na podłodze spoczywały leżące na plecach zwłoki mężczyzny. Ręce i nogi denata były skrępowane taśmą pakową, dodatkowo jego twarz była zaklejona takąż taśmą. Denat ubrany był w sweter i kurtkę.

Później okazało się również że skradziony wtedy został cały utarg tego dnia (około 11 tys. zł.). W wyniku oględzin na miejscu ujawniono liczne ślady pozostawione przez sprawcę lub sprawców (na tamtym etapie śledztwa nie było jeszcze wiadomo jak czy morderstwa dokonała jedna, czy więcej osób, dziś wiadomo już, że sprawców było co najmniej dwóch). Sekcja zwłok wykazała, że kierownik Biedronki zmarł w wyniku uduszenia. Jego twarz była szczelnie owinięta taśmą. Z autopsji dowiedziano się również, że mężczyzna próbował walczyć - świadczyły o tym ślady na jego ciele i fakt, że oderwał oprawcy kawałek lateksowej rękawiczki.

Miejsce zdarzenia

1-główne wejście sklepu
2-wyjście magazynowe

Znał swoich oprawców?

Wiele wskazuje na to, że ofiara znała swoich oprawców. Świadczy o tym fakt, że bardzo podejrzliwy i roztropny mężczyzna, wpuścił do sklepu swoich przyszłych morderców. Początkowo funkcjonariusze podejrzewali, że mordercą może być któryś z byłych pracowników tego sklepu. Jeden z nich przykuł uwagę śledczych. Mężczyzna, o którym mowa, w dzień przed morderstwem kilkukrotnie pojawiał się w samym sklepie oraz jego okolicach. Co więcej, był osoba konfliktową z w końcem lutego 1999 r. nie przedłużono mu umowy. Jeden ze świadków zeznał dodatkowo, że w wieczór morderstwa widział w okolicach sklepu grupę mężczyzn a jednym z nich był właśnie podejrzany. W jego domu przeprowadzono przeszukanie, jednak nie znaleziono nic, co wiązałoby go z zabójstwem.

18 września 2000 r. śledztwo w tej sprawie zostało umorzone wobec niewykrycia sprawcy. Śledztwo w zakresie naruszenia przepisów BHP zostało umorzone, albowiem prokurator nie dopatrzył się znamion czynu zabronionego.

Sprawa nabrała większego rozgłosu po upływie kilku lat. Rozpisywały się o niej gazety i dzienniki. W 2020 r. sprawą zajęło się ponownie Archiwum X, póki co jednak nie było przełomu, który pozwoliłby ponownie otworzyć tę sprawę.

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama