Nawet 10 dni czekają ukraińscy kierowcy, aby przekroczyć granicę polsko - ukraińską w Medyce. Na przejściu granicznym trwają protesty polskich przewoźników, którzy domagają się m.in. zmiany w przepisach, w tym wprowadzenia zezwoleń komercyjnych dla firm ukraińskich na przewóz rzeczy, z wyłączeniem pomocy humanitarnej i zaopatrzenia dla wojska ukraińskiego, zawieszenie licencji dla firm, które powstały po wybuchu wojny na Ukrainie i przeprowadzenie ich kontroli.
W czwartek (28.12.) po południu kolejka tirów ominęła już Rzeszów, a samochody ustawiono w Świlczy, na prawym pasie ruchu drogi krajowej 94. W piątek do południa kolejka jest już zdecydowanie dłuższa i sięga granic powiatów rzeszowskiego (Dąbrowa) i ropczycko-sędziszowskiego (Klęczany). Co ważne ciągle się powiększa.
Głównie z autostrady A4 policja "ściąga" samochody ciężarowe, jadące w kierunku Korczowej i ustawia je w opisywanej kolejce. Policja zapewnia, że pojazdy ustawiane są tak, żeby nie blokować np. skrzyżowań, dojazdów do posesji, przystanków czy innych elementów drogi.
Na końcu kolejki stoją policyjne radiowozy, które ostrzegają przed utrudnieniami. Dodatkową pracę mają też służby drogowe, które ustawiają np. kosze na śmieci czy przenośne toalety.
Medyka to obecnie jedyne czynne przejście dla tirów na podkarpackim odcinku polsko-ukraińskiej granicy. Do 24 grudnia protestowali tam również rolnicy, którzy po rozmowach z ministrem rolnictwa zawiesili manifestację do pierwszych dni nowego roku.
Napisz komentarz
Komentarze