W środę ok. 14:30 funkcjonariusze policji otrzymali zgłoszenie o 44-latce z licznymi ranami ciętymi oraz jej 46-letnim rannym mężu. Od początku podejrzenia padły na syna, 20-letniego Jakuba W. Policja jeszcze tego samego dnia wieczorem przesłuchała ojca, dziadków i siostrę młodego mężczyzny. Bezpośrednich świadków zdarzenia nie było.
Podczas piątkowej (20 października) sekcji zwłok kobiety ustalono, że przyczyną zgonu było wykrwawienie i niewydolność oddechowa. Na jej ciele odkryto 69 ran kłutych i ciętych na tułowiu i kończynach (początkowo, na miejscu zdarzenia, śledczy mówili o 20-30 ranach), co tylko świadczy o bezwzględności sprawcy.
Tego samego dnia Prokuratura Rejonowa w Jaśle przedstawiła Jakubowi W. dwa zarzuty: zabójstwa matki ze szczególnym okrucieństwem i usiłowania zabójstwa ojca oraz wystąpiła do sądu o tymczasowy, trzymiesięczny areszt. Mężczyźnie grozi dożywocie.
Przebieg ataku
Z ustaleń śledczych wynika, że Bogusława W. została zamordowana między 6:00 a 8:00, po tym jak jej mąż, Tomasz W. wyszedł do pracy na poranną zmianę. Syn zadał jej nożem kuchennym kilkadziesiąt ciosów. Zwłoki oraz narzędzie zbrodni zostały odnalezione obok łóżka w sypialni rodziców. Ciało było zmasakrowane. Kobieta najprawdopodobniej próbowała się bronić ucieczką, o czym świadczyć może to, że krew była na całym parterze, a jej ilość wstrząsnęła policją.
- To się w głowie nie mieści, co zobaczyliśmy. W tym domu krewa lała się strumieniami – mówili śledczy. – Widok był makabryczny – dodali.
Po zamordowaniu matki, Jakub przez kilka godzin czekał przy jej zwłokach, aż ojciec wróci z pracy. Kiedy ok. 14:00 Tomasz W. wszedł do domu, niespodziewanie został zaatakowany przez syna. Został ugodzony nożem w brzuch i szyję. Mężczyzna odniósł także inne, drobne obrażenia tj. uderzenia czy zadraśnięcia. Ojciec uciekł z domu do swoich rodziców, którzy mieszkają obok, a wtedy jeden z członków rodziny wezwał policję. Ta przyjechała w kilka minut od zgłoszenia. Jakub W. zdążył w tym czasie uciec z domu tylnymi drzwiami.
Ojciec Jakuba został przewieziony karetką do jasielskiego szpitala, gdzie obecnie przebywa, a jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
PRZECZYTAJ TEŻ:
Zatrzymanie
Trzy godziny po odnalezieniu zwłok kobiety, policja opublikowała zdjęcie i rysopis poszukiwanego, jednocześnie ostrzegając o tym, że może on mieć przy sobie nóż, który miał wziąć uciekając z domu.
Na obławę ściągnięto policyjne psy i drony oraz funkcjonariuszy z Jasła, Rzeszowa, Krosna, Sanoka i Przeworska oraz jasielskich strażaków. Po blisko 8 godzinach policji udało się zatrzymać 20-latka w miejscowości Trzcinica (gm. Jasło) ok. 5,5 km od rodzinnej miejscowości. Siedział skulony na przystanku autobusowym i nawet nie podejmował próby ucieczki czy rozmowy z policją. W chwili zatrzymania był trzeźwy, jednak pobrana krew ma wykazać czy nie był pod wpływem narkotyków. Jakub W. został przewieziony do jasielskiej komendy, gdzie trafił do policyjnego aresztu.
Policja zabezpieczyła do badań nóż i ubranie, które miał na sobie tego dnia.
Motyw nadal nieznany
- Być może nigdy go nie poznamy – mówili w środę wieczorem śledczy.
Od tamtego czasu wiadomo niewiele więcej. Jak ustalono, rodzina nie miała założonej „niebieskiej karty”. Piątkowe półtoragodzinne przesłuchanie Jakuba W. również niewiele wniosło do tej sprawy, ponieważ odmówił składania wyjaśnień i nie przyznał się do winy.
W prokuraturze w Jaśle nie zarejestrowano jak dotąd spraw Jakuba związanych ze znęcaniem się, groźbami czy tego typu przemocą w rodzinie. Mężczyzna miał jedynie sprawę o posiadanie narkotyków.
Mężczyzna nie leczył się psychiatrycznie. Wiadomo było, że młody mężczyzna sprawiał problemy wychowawcze. Pojawiały się nawet plotki, że 20-latek bił wcześniej matkę. Mieszkańcy wsi twierdzą, że po powrocie z Holandii zachowanie młodego mężczyzny niepokojąco się zmieniło. Raz był agresywny i nabuzowany, a innym razem jakby „pusty” i nieobecny. Ludzi wokół dziwiła ta zmiana. Jak twierdzi jeden z sąsiadów, kilka miesięcy wcześniej w tym domu interweniowała policja. Jakub miał wtedy zaatakować matkę.
– Podejrzany zachowuje się dziwnie, jest „nieobecny”, wycofany, nie okazuje żadnych emocji, ma kamienną twarz pokerzysty. Czy ma świadomość, co się wydarzyło? Nie wiadomo. Wyślemy go na badania psychiatryczne – zdradziła Grażyna Krzyżanowska, szefowa Prokuratury Rejonowej w Jaśle.
Jakub W. mieszkał z rodzicami w Sławęcinie. Starsza siostra studiuje i mieszka w Rzeszowie. Ich matka, Bogusława W., pracowała w sklepie w Skołyszynie, natomiast ojciec, Tomasz W., w jasielskiej fabryce armatur „Jafar”.
- Jakub W. pracował w „Jafarze”, tam gdzie ojciec. Prawdopodobnie ojciec pomógł mu zdobyć tę pracę, ale Jakub W. raz chodził do pracy, raz nie – mówiła Krzyżanowska.
Napisz komentarz
Komentarze