Szef ludowców odniósł się w piątek do ujawnionych przez Mariusza Błaszczaka planów obrony Rzeczpospolitej. Minister Obrony Narodowej - Mariusz Błaszczak opublikował fragmenty dokumentu dotyczącego obrony Polski z 2011 roku. Zgodnie z nimi obrona kraju miała być prowadzona na linii Wisły. - Dokumenty dobitnie pokazują, że Lublin, Rzeszów i Łomża mogły być polską Buczą. Prawo i Sprawiedliwość to zmieniło i będzie broniło każdego skrawka Polski - mówił w jednym ze spotów wyborczych Mariusz Błaszczak.
"To plan przygotowany przez Jarosława Kaczyńskiego!"
Z takim porównaniem, nie zgadza się PSL. Adam Dziedzic podczas spotkania z dziennikarzami, nazwał tę publikację "rzeczą haniebną". - W kampanii wyborczej wykorzystuje się najniższe instynkty. Straszy się ludzi, pokazując m.in. na przykładzie ukraińskiej Buczy (miasto pod Kijowem, gdzie Rosjanie dokonali masakry w pierwszych dniach wojny, zabijając cywilów - przyp. redakcja), że Lublin czy Rzeszów mogły być tak samo potraktowane przez wojska rosyjskie - mówił. Lider rzeszowskiej Trzeciej Drogi zauważył, że "plan obrony kraju jest dokumentem przygotowywanym przez lata". - Pragniemy podkreślić jako PSL, że minister Błaszczak nie sprawdził, jak był przygotowany ten plan obrony. To dokument przygotowany w konsekwencji strategii bezpieczeństwa narodowego przez Jarosława Kaczyńskiego dla prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Na podstawie tej strategii prezydent Lech Kaczyński wydał później w 2009 r. polityczno-strategiczną dyrektywę planu użycia sił zbrojnych - mówił Adam Dziedzic, zarzucając Mariuszowi Błaszczakowi manipulacje i "wyimkowe jego ukazanie opinii publicznej". - To jeden z pięciu wariantów - podkreślał szef ludowców. - Panie ministrze Błaszczak! To haniebne, że straszy pan m.in. rzeszowian wydarzeniami z Buczy! - grzmiał lider Trzeciej Drogi.
Adam Dziedzic nie zostawił suchej nitki na ministrze obrony narodowej, który odtajnił strategiczne dokumenty, tylko na pożytek kampanii wyborczej Prawa i Sprawiedliwości. - Te dokumenty przez kilkadziesiąt lat nie powinny ujrzeć światła dziennego - zauważył. - To nie tylko utrata zaufania Polski, ale naruszanie na szwank naszych sojuszników - dodawał. Szef podkarpackiego PSL wskazywał, że tak ważne dokumenty dało się odtajnić, a wciąż nie opublikowano np. listy firm pośredniczących w sprowadzaniu ukraińskiego zboża do Polski.
Dramat polskiego rolnika
Będąc już przy zbożu, Adam Dziedzic był pytany przez dziennikarzy o wniosek Ukrainy do Światowej Organizacji Handlu, w przedmiocie zablokowania importu tamtejszego zboża do Polski. - PSL już dawno przekazywało ministerstwu rolnictwa i komisarzowi ds. rolnictwa w Unii Europejskiej Januszowi Wojciechowskiemu co można zrobić, żeby nie dopuścić to takiej sytuacji, jaka jest teraz - mówił szef podkarpackiego PSL, dodając, że "rynek rolnictwa w Polsce został rozbity", a sami gospodarujący ziemią ponoszą straty przy produkcji zbóż, czy owoców. - Wojna w Ukrainie kiedyś się skończy. I co będzie dalej? Jak zabezpieczymy polskie rolnictwo? - pytał retorycznie Adam Dziedzic. Rozwiązaniem problemu importu ukraińskiego zboża według PSL jest przywrócenie systemu kaucyjnego i rzetelna kontrola. - Zboże, które miało przez nasz kraj tylko przejechać, okazało się, że w Polsce zostało. Nawet nie wiadomo dokładnie ile. Co gorsza, na każde sto próbek pobranego ukraińskiego zboża kilka-kilkanaście nie spełnia norm jakościowych - zauważył prezes podkarpackiego PSL. - Za to odpowiada i premier i minister rolnictwa - dodawał.
Na koniec konferencji prasowej lider Trzeciej Drogi w Rzeszowie wyraził swój niepokój wobec sytuacji sprzedawców, handlujących na Placu Balcerowicza. Ten wkrótce może trafić w ręce dewelopera, a sama przyszłość targowiska jest niepewna.
Napisz komentarz
Komentarze