Najgorsza sytuacja wystąpiła w Dębicy. To tam wskutek połamanych drzew, zerwane zostały linie energetyczne. Nieprzejezdnych było wiele dróg. Ze szpitala powiatowego konieczna była ewakuacja czterech pacjentów z OIOM-u.
Działania strażaków polegały przede wszystkim na usuwaniu połamanych konarów i drzew, które runęły na jezdnie, chodniki, posesje i linie energetyczne, Strażacy pompowali też wodę z zalanych piwnic, posesji i udrożniali przepusty drogowe. Blisko połowa strażackich interwencji na Podkarpaciu dot. powiatu dębickiego. W kulminacyjnym momencie prądu nie miało blisko 80 tys. odbiorców. W niedzielę rano bez prądu na Podkarpaciu pozostaje ok. 13 tys. gospodarstw. Trwa nieustanna walka energetyków, aby jak najszybciej przywrócić zasilanie.
Władze Dębicy apelują o "zachowanie szczególnej ostrożności w poruszaniu się po mieście. Ze względów bezpieczeństwa prosimy o niewchodzenie na teren Parku Jordanowskiego, Parku Skarbek-Borowskiego oraz Placu Gryfitów". Tymczasowo zamknięte zostały nawet cmentarze. Te jednak otwarto już w niedzielę rano. - Działa sztab kryzysowy. Służby miejskie walczą ze skutkami wichury, by jak najszybciej udrożnić szlaki komunikacyjne. Usuwane są wiatrołomy oraz drzewa, które spadły na jezdnię - informują urzędnicy.
Strażacy pomagali także zabezpieczyć uszkodzone dachy. W całym regionie było 90 takich interwencji. W Rozalinie pod Tarnobrzegiem strażacy pomogli dwóm osobom, uderzonym przez drzewo, które runęło na leśną ścieżkę rowerową. Na chwilę przed nadejściem nawałnicy ratownicy WOPR pomagali ewakuować dwie osoby pływające na Jeziorze Tarnobrzeskim, które podczas silnego wiatru nie mogły dopłynąć do brzegu.
W usuwaniu skutków nawałnic na Podkarpaciu uczestniczyło łącznie ok. 2600 strażaków. Wojewoda podkarpacki przypomina, że samorządy mają możliwość wypłat zasiłków doraźnych w kwocie 6 tys. zł dla poszkodowanych.
Napisz komentarz
Komentarze