Droga powiatowa Trepcza-Jurowce liczy niespełna 5 km. Przecina 4 wsie: Trzepczę, Srogów Dolny, Srogów Górny i w niewielkim kawałku Jurowce. Jest dużym skrótem do Sanoka, bowiem omija skrzyżowanie z obwodnicą, rondo Św. Boboli i całą Dąbrówkę, i ul. Krakowską. Wszystkie GPS kierują jadących do chociażby sanockiego skansenu, na tę krętą i w większości prowadzącą przez teren zabudowany, drogę. Mieszkańcy czują się niebezpiecznie. Od lat apelują o budowę chodnika. W środę dwa razy wyszli na przejście dla pieszych, gdzie protestowali i apelowali do władz powiatu sanockiego o pilne zajęcie się tematem.
-Starosta czeka, aż ktoś zginie? - mówili. Na to pytanie ciężko było znaleźć odpowiedź. Żaden przedstawiciel starostwa w Sanoku z nimi się w środę nie spotkał.
- Droga została naprawiona 10 lat temu. Wtedy padły pierwsze zapewnienia budowy chodnika. Kolejni sołtysi mierzą się problemem dosyć boleśnie. Od ośmiu lat sołtys Stanisław Piecuch, Rada Sołecka i Zebranie wiejskie za priorytet stawia budowę chodnika na całej długości wsi. Za sołeckie pieniądze gmina wykonała wizualizację takiego chodnika i projekt. Pieniądze zaoszczędzone przez sołectwo gmina przekazała na wkład do projektu rządowego "Bezpieczne przejścia" - mówi Piotr Wojnarowski, mieszkaniec Srogowa Dolnego. - Za 360 tys. złotych zrobiono przejście dla pieszych i 12O metrów chodnika - dodaje.
Chodnik widmo?
- Starosta z PiS miał załatwić pieniądze na budowę chodnika z polskiego ładu. Gmina miała wnieść też swój udział w tę inwestycję - mówi sołtys Srogowa Dolnego Stanisław Piecuch. - Jesteśmy otwarci na współpracę ze Starostwem Powiatowym w Sanoku. Wiem, że projektowany chodnik nie mieści się w pasie drogowym. Trzeba usystematyzować strukturę właścicielską terenów pod tę inwestycję. Z tego co mi wiadomo, prace w tym kierunku prowadzone są przez powiat sanocki- mówi nam zastępca wójta gm. Sanok Paweł Wdowiak. Gmina zapewnia, że jest gotowa partycypować w kosztach tej inwestycji.
Mieszkańcy widzą to nieco inaczej. - Sołtys zorganizował kilka spotkań z radnymi powiatu, nawet pojawił się tu dwa razy starosta sanocki Stanisław Chęć i jego zastępca Janusz Cycuła. Po uzgodnieniach wskazali odpowiedzialnych za zadania, wysłali pisma i oczekują do dziś, że mieszkańcy zrzekną się swojego majątku, przeprowadzą za własne pieniądze działania geodezyjne i przekażą darowiznę na rzecz powiatu - mówi Wojnarowski.
- Po 8 latach czekania, 3 kolejnych latach obiecywania, zmarnowania gotowego projektu, bywania na komisjach i podkomisjach powiatu, mamy dość traktowania nas, jak piąte koło u wozu. Pod koniec czerwca Zebranie Wiejskie zadecydowało o tym, że trzeba zorganizować protest - przekazał mieszkaniec Srogowa Dolnego.
W przedmiocie budowy chodnika w gminie Sanok próbowaliśmy w środę porozmawiać ze starostą sanockim Stanisławem Chęciem. Niestety był zajęty.
Napisz komentarz
Komentarze