To tragedia, która wstrząsnęła nie tylko Rzeszowem, ale też całą Polską. Nie ma słów, aby opisać cierpienie rodziców, dziadków, rodziny Jeremiego. Krótkie życie ich synka, wnuka, kolegę, przerwała nagła i niespodziewana śmierć. Niespełna przed tygodniem, we wtorek, Rzeszowem wstrząsnęła dramatyczna informacja. W jednym ze żłobków na os. Nowe Miasto, w wyniku najprawdopodobniej zadławienia, zmarł kilkuletni chłopiec.
W sobotę odbył się pogrzeb chłopczyka. Jego grób przykryło morze białych kwiatów. Ktoś położył pluszowe misie, inni postawili znicze z aniołkami. Obok tego miejsca nie da się przejść obojętnie.
"POWIĘKSZYŁEŚ GRONO ANIOŁKÓW". ZOBACZ ZDJĘCIA GROBU JEREMIEGO
Zmarł, bo zadławił się winogronem?
Okoliczności jego śmierci są niewyobrażalnie dramatyczne. Jeremi miał się zadławić winogronem. Na pomoc ruszyły najpierw pracownicy żłobka, po kilku minutach pojawił się pierwszy Zespół Ratownictwa Medycznego. Kilka chwil później dojechała druga karetka. Niestety, życia chłopca nie udało się uratować.
Sprawą zajęli się natychmiast śledczy z Prokuratury Rejonowej dla Miasta Rzeszowa. Zlecono sekcję zwłok dziecka, która miała ustalić mechanizm śmierci chłopczyka. W środę sprawa została przejęta przez Prokuraturę Okręgową w Rzeszowie. Śledczy od początku unikali odpowiedzi na pytanie, co było powodem śmierci Jeremiego. Tymczasem w czwartek przed godz. 15 prokuratura przekazała, że "z uwagi na dobro śledztwa jak i dobro rodziny małoletniego, żadne dodatkowe informacje nie będą przekazywane środkom masowego przekazu, w zakresie opisanego postępowania". Śledztwo Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie prowadzone jest w sprawie narażenia 3- letniego dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu przez pracowników placówki opiekuńczej w Rzeszowie, pod których opieką się wówczas znajdował i nieumyślnego spowodowania jego śmierci.
Napisz komentarz
Komentarze