Do tych tragicznych zdarzeń doszło pod jednym z barów w centrum w miejscowości Bury w Wielkiej Brytanii. Piotr L. został dotkliwie pobity w sobotę wczesnym rankiem. Zgłoszenie do lokalnej policji wpłynęło ok. godz. 4:25. Na miejsce skierowano liczne kordony policjantów, w tym policjantów kryminalnych i techników kryminalistyki. W akcji ratunkowej rzeszowianina brała też udział załoga ratownictwa medycznego. Stan 35-latka był poważny. Jak wynika z ustaleń policji, mężczyzna został najprawdopodobniej uderzony pięścią w głowę, po czym upadł na ziemię, co mogło spotęgować obrażenia. Po zaopatrzeniu Polaka, ten natychmiast trafił do jednego z pobliskich szpitali. Tam niestety zmarł w niedzielę.
Kto pobił Piotra L.?
Pracujący na SIlver Street (nazwa ulicy, gdzie doszło do pobicia) policjanci przesłuchiwali świadków, zabezpieczyli nagrania z monitoringu oraz wezwali wszystkie osoby, które mogą mieć informacje o okolicznościach tragedii do tego, by zgłosiły się na policję. Angielska policja zatrzymała wstępnie dwie osoby 19 i 21-latka. Młodszy z nich został wskazany, jako główny winny zabójstwa, przebywa w areszcie. Drugi z mężczyzn został w sobotę początkowo aresztowany pod zarzutem napaści, ale został zwolniony z aresztu za kaucją.
Nadinspektor detektywów i szef zespołu ds. poważnych incydentów lokalnej policji, Chris Bridge, powiedział: „Wszczęto śledztwo w sprawie morderstwa, aby ustalić dokładne okoliczności śmierci tego mężczyzny. Moje myśli są z bliskimi tego człowieka, którzy ponieśli niewyobrażalną stratę w wyniku tego tragicznego i niedopuszczalnego incydentu". - Funkcjonariusze prowadzą szereg czynności, aby ustalić dokładny przebieg zdarzenia - dodał policjant.
Wzruszające pożegnanie rodziny
Pełnomocnik rodziny - w jej imieniu - wydał oświadczenie, w którym czytamy: "Piotr był kochany przez swoją rodzinę i przyjaciół. Był wielką osobowością, uwielbiał rozśmieszać ludzi, z pewnością sprawiał, że jego partnerka i synek uśmiechali się każdego dnia. Piotr był lubiany przez wszystkich, których spotkał, zarówno w Wielkiej Brytanii, jak i w Polsce. Był dżentelmenem, zawsze chętnym do pomocy każdemu, kto potrzebował pomocy".
Rodzina rzeszowianina przekazała też, że "ciężko pracował, aby utrzymać swoją rodzinę i nigdy nie był szczęśliwszy niż wtedy, gdy spędzał z nimi czas". Był kochany przez wielu i nie ma słów, aby opisać ból, którego doświadczają teraz wszyscy, którzy go znali. Trudno jest pojąć, że Piotr zginął w tak tragicznych i niepotrzebnych okolicznościach, a serce pęka na myśl, że już nigdy nie przekroczy progu i nie przytuli swojego syna. Rodzina jest zdruzgotana nie do uwierzenia i trudno jej sobie wyobrazić życie bez niego”.
ZOBACZ RÓWNIEŻ:
Napisz komentarz
Komentarze