Policjant, który ucierpiał w tym wypadku, służbę pełni od około 15 lat - wynika z ustaleń Halo Rzeszów u źródeł zbliżonych do podkarpackiej policji. Funkcjonariusz miał symulować agresywnego manifestanta i został porażony potężnym strumieniem wody z armatki policyjnej. Do wypadku doszło we wtorek na terenie Oddziału Prewencji Policji w Zaczerniu pod Rzeszowem.
Policjant po operacji
Siła uderzenia była jednak tak duża, że mężczyzna stracił równowagę, upadając na twardą ziemię. W wyniku tego wypadku doznał pęknięcia śledziony oraz złamania żebra. Konieczna była natychmiastowa operacja, w trakcie której usunięto uszkodzony organ.
Komisarz Piotr Wojtunik, rzecznik podkarpackiej policji przekazał, że "w trakcie ćwiczeń doszło do zdarzenia, w trakcie którego jeden z policjantów upadł na asfalt i uskarżał się na ból. Funkcjonariusz został przetransportowany do szpitala, gdzie udzielono mu pomocy medycznej. Przeszedł w szpitalu zabieg chirurgiczny. Jego stan jest stabilny, a jego życiu nic nie zagraża".
"Kto odpowie za ten wypadek?"
Sytuacja wywołała falę oburzenia wśród funkcjonariuszy. Starszy aspirant Marcin Pawlus, przewodniczący Podkarpackiej Policyjnej Solidarności, pyta wprost: "Kto odpowie za ten wypadek?" i wskazuje w rozmowie z naszą redakcją, ze takiego typu wypadki nie powinny się wydarzyć.
- Rozumiemy ćwiczenia, ale powinny one być wykonywane z głową - powiedział. - Najprawdopodobniej doszło do jakiegoś błędu. W takiego rodzaju ćwiczeniach prąd wody podawany z armatki powinien być o słabym ciśnieniu. Tu nie chodzi o stuprocentowe wykorzystanie dostępnych policji środków prewencji, lecz przećwiczenie wskazanych epizodów - wyjaśnia Pawlus.
Komendant Wojewódzki Policji w Rzeszowie wszczął w tej sprawie postępowanie powypadkowe oraz czynności wyjaśniające, których celem będzie wyjaśnienie dokładnych okoliczności zdarzenia.
W ćwiczeniach brali udział policjanci OPP w Rzeszowie oraz funkcjonariusze Nieetatowych Pododdziałów Policji z terenu woj. podkarpackiego.
Napisz komentarz
Komentarze