W sobotę (25.05.) po godzinie 17, st. post. Tomasz Pipała jechał do służby.
- Tego dnia miał stawić się w komendzie, aby objąć nocną służbę patrolowo-interwencyjną. Wyjeżdżając z domu, nie przypuszczał, że tak szybko podejmie pierwszą interwencję - mówi asp. Magdalena Żuk, rzeczniczka rzeszowskich policjantów.
Jadą ulicą Wyspiańskiego, zwrócił uwagę na leżącego na jezdni, na przejściu dla pieszych chłopca. Obok niego leżał rower, a nad dzieckiem pochylały się dwie kobiety.
Policjant przypuszczał, że doszło do zdarzenia drogowego i natychmiast ruszył z pomocą. Nawiązał kontakt z chłopcem i ustabilizował jego pozycję, gdyż uskarżał się na ból nogi. Swoim pojazdem zablokował pas jezdni, na którym leżał poszkodowany i zabezpieczył miejsce zdarzenia do czasu przyjazdu patrolu ruchu drogowego. Na miejsce wezwał też pogotowie ratunkowe, które zaopiekowało się nastolatkiem i przewiozło go do szpitala.
W czasie oczekiwania na przyjazd służb, cały czas był w kontakcie wzrokowym z chłopcem. Ustalił też okoliczności, w jakich doszło do zdarzenia. Przybyła na miejsce karetka pogotowia przewiozła chłopca do szpitala. Na szczęście, po konsultacji lekarskiej okazało się, że 11-latek nie odniósł poważniejszych obrażeń.
42-letnia kierująca osobowym hyundaiem, która uczestniczyła w zdarzeniu była trzeźwa.
Napisz komentarz
Komentarze