Już po godz. 23 pierwsze burze z gradem pojawiły się za zachodzie Podkarpacia. Front szybko się rozbudowywał. Po północy burze dotarły do Rzeszowa. Towarzyszył im silny wiatr, nawalne opady deszczu z gradem i wyładowania atmosferyczne.
Niestety nie obyło się bez strat. - 55 razy wyjeżdżali podkarpaccy strażacy do usuwania skutków burz, które w nocy przeszły nad częścią regionu - poinformował w środę bryg. Marcin Betleja, rzecznik Komendanta Wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej w Rzeszowie. - Interwencje dotyczyły głównie usuwania połamanych drzew i gałęzi, leżących na jezdniach, chodnikach i posesjach - przekazuje. Strażacy pompowali także wodę z zalanych piwnic i posesji.
W Rzeszowie przy ul. Jaracza (Krakowska-Południe) w wyniku uderzenia pioruna najpierw zapaliło się drzewo, a następnie ogień przeniósł się na pobliską altankę działkową. Spłonął drewniany budynek wraz z wyposażeniem.
- Najwięcej interwencji odnotowaliśmy w powiatach: strzyżowskim, dębickim i ropczycko - sędziszowskim - mówi bryg. Betleja, dodając, że podczas nocnych burz, nikomu nic się nie stało.
Napisz komentarz
Komentarze