- Ogólnie mieszkańcy uważają, że jest to obiekt reprezentacyjny, stanowiący wizytówkę stolicy innowacji, który wyróżnia miasto na tle innych miejscowości Polski. Prawie nikomu nie kojarzy się on z komunistyczną przeszłością, czy symbolem minionej epoki. - mówi nam Irena Paterek, jedna z pomysłodawczyń projektu. W cieniu pomnika wyrosło całe pokolenie Rzeszowian, którzy nie pamiętają czasów sprzed 1989 roku i pomnik kojarzą tylko jako specyficzny monument o pewnej wartości historycznej i artystycznej - dodaje.
I rzeczywiście walory historyczne i artystyczne zostały potwierdzone. Naukowo. Stowarzyszenie Historyków Sztuki w Krakowie zorganizowało specjalną sesję wykładową, podczas której pomnik uznano za element dziedzictwa kulturowego i dzieło o wyjątkowych walorach artystycznych. Związek Polskich Artystów Plastyków, Stowarzyszenie Architektów Rzeczypospolitej Polskiej, profesorowie uczelni artystycznych, pracownicy Narodowego Instytutu Dziedzictwa, przedstawiciele różnych organizacji w dziedzinie kultury wypowiadali się za pozostawieniem pomnika i wpisaniem go do rejestru zabytków.
- Mimo kontrowersji, które budzi, Pomnik Czynu Rewolucyjnego jest najbardziej rozpoznawalnym symbolem Rzeszowa. Jest on świadectwem czasów, w których powstał; częścią naszej historii i naszego dziedzictwa. To obiekt zabytkowy oraz dzieło sztuki. Pamiętajmy, że jego autorem jest Marian Konieczny, twórca warszawskiej Nike. Jak najbardziej popieram inicjatywę Ireny Paterek – mówi Dariusz Bobak, jeden z inicjatorów projektu.
Od kilku lat Fundacja Rzeszowska i Stacja Rzeszów Dziki walczą o pozostawienie pomnika i protestują przeciw planom wyburzenia go
Na mocy ustawy dekomunizacyjnej wszelkie pomniki i pamiątki po okresie PRL-u powinny zostać usunięte z przestrzeni publicznej. - Rozumiem, gdyby pomnik przedstawiał jakąś osobę reprezentującą ustrój totalitarny, postać dyktatora, jakiś symbol typu sierp i młot, czerwona gwiazda, czy napisy gloryfikujące tamten ustrój, należałoby się zastanowić nad zburzeniem. Ale rzeszowski pomnik powstał w latach siedemdziesiątych i według intencji jego twórcy, prof. Mariana Koniecznego inspiracją były walki rewolucyjne w 20-leciu międzywojennym, walki ubogiej ludności o swój byt. Zresztą postacie: bogini Nike, chłop, robotnik i żołnierz w moim odczuciu nie są uosobieniem jakiejś dyktatorskiej ideologii - tłumaczy Irena Paterek.- Fundacja walczy o prawdę wokół Pomnika Czynu Walk Rewolucyjnych na poziomie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego gdzie uznano nasze zażalenie na niesłuszne odrzucenie wniosku o wpis do rejestru zabytków - mówi nam przedstawiciel Fundacji Rzeszowskiej. - MKiDN wytknęło wiele niedociągnięć Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Nakazano wówczas ponowne podjęcie prac nad zasadnością wdrożenia naszego wniosku o wpis do rejestru zabytków - dodaje Bartłomiej Gancarczyk.
Wniosek o wpis do rejestru zabytków z urzędu, Fundacja Rzeszowska złożyła w marcu 2018 r. Już dwa i pół roku zastępca Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, Delegatura w Rzeszowie, pan Bartosz Podubny rozpatruje czy można wdrożyć procedurę wpisu, czy nie można... Zaznaczam, że uruchomienie procedury nie daje gwarancji wpisu, ale zabezpiecza pomnik przed jakimikolwiek działaniami - wyjaśnia Bartłomiej Gancarczyk.
Znacznie bardziej z komunistyczną przeszłością kojarzą się budynki Komitetu PZPR czy WRN i jakoś nikt ich nie chce burzyć. Jeśli obecna władza mieni się być władzą demokratyczną, niech ogłosi referendum wśród mieszkańców Rzeszowa na temat przyszłości pomnika, a nie decyduje autorytarnie o wyburzeniu - proponują inicjatorzy projektu.
Miasto przekazało Klasztorowi, niech się teraz zamienią
Pomnik od chwili wzniesienia do 2006 roku był własnością publiczną. Uchwałą Rady Miasta Rzeszowa został sprzedany za 1% wartości wraz z działką, na której był parking. Cóż za niezwykła hojność władz miasta i jakiż brak wyobraźni! Czy tak trudno było działkę podzielić geodezyjnie i zostawić miastu te 3 ary gruntu? - zżyma się Anita Dzimira-Pałac, jedna z inicjatorek pomysłu.Miasto zgodziło się również na propozycję dzierżawienia parkingu od Bernardynów i na zapłacenie dzierżawy z góry za 15 lat. Dzięki uzyskanym funduszom klasztor mógł ubiegać się o dotację z Unii Europejskiej na budowę tzw. ogrodów włoskich. Zakonnicy dostali 24 mln złotych dotacji. Ogrody powstały, parking funkcjonuje, miasto płaci dzierżawę, wg danych prasowych 20 000 zł miesięcznie. - Bernardyni chyba wyraźnie poprawili swój stan posiadania. Mogą teraz podzielić geodezyjnie działkę i za 1% wartości oddać miastu 3 ary z pomnikiem - proponuje Irena Paterek.
- Nie proponuję oddania pomnika z działką wokół niego za darmo, proponuję odkupienie terenu poza ogrodzeniem. Skoro teren ten i tak nie jest wykorzystywany przez klasztor, skoro sprawia im taką trudność zadbanie o czystość i estetykę, skoro sami odgrodzili się od pomnika i od ulicy – to po co im ten teren? Czy nie korzystniej by było, aby miasto zaoferowało im jakąś działkę w innym rejonie, albo jakąś nieruchomość (skoro i tak rozdaje nieruchomości kościołowi). Czy oo. Bernardyni nie są obywatelami miasta? Czy nie mogą iść na współpracę z Radą Miasta, czy nie mogą wysłuchać opinii obywateli? - pyta Irena Paterek. Wniosek do RBO ma na celu sprawdzić ich wolę wspołpracy - podsumowuje.
- Przekazanie gruntu, na którym stoi pomnik klasztorowi oo. Bernardynów było błędem, którego konsekwencje są dziś widoczne. Pomnik oraz jego otoczenie są zaniedbane; miasto nie ma podstawy prawnej, by o niego zadbać a obecni właściciele działki nie kwapią się do tego. Moim zdaniem, pomnik powinien ponownie stać się własnością mieszkańców, a miasto powinno wziąć odpowiedzialność za jego stan - mówi Bogna Kuśnierz z kolektywu UwagaTuObywatele.
Gdyby projekt odzyskania działki wraz z pomnikiem został zakwalifikowany przez komisję Budżetu Obywatelskiego, mieszkańcy mogliby zadecydować w głosowaniu, czy można przeznaczyć pewną część RBO na odkupienie pomnika, zabezpieczenie go przed wyburzeniem i uczynienie z niego i z terenu wokół, naprawdę estetycznej wizytówki miasta.
Napisz komentarz
Komentarze