- Ma gadane, istna aktorka. Na dziś jej nie wierzę w nic, zgadza się u niej tylko data urodzenia, imię i nazwisko - twierdzi pan Artur, były maż Joanny B.
Za każdym razem ten sam mechanizm
Nowo poznanych mężczyzn namawiała do zaciągania pożyczek, specjalnie dla niej. Były to kwoty w granicach 20 tys. - 100 tys. zł.- Po dwóch tygodniach poprosiła mnie o pierwszą pożyczkę, która była wzięta w Providencie, niby na spłatę męża, niby byłego partnera, bo ma problemy, że ją nachodzą, straszą, że przecięli jej opony i ktoś chodzi koło jej domu. Twierdziła, że ją straszą i musi ich spłacić. Non stop zmieniała numer telefonu, miałem ich chyba jedenaście - opowiada pan Dariusz, jeden z oszukanych przez kobietę mężczyzn.
Jednak kiedy udało się jej zdobyć pieniądze niespodziewanie zrywała kontakt. Używała do tego różnych pretekstów, jednak pieniędzy nigdy nie zwracała.
- Wszystkie te pieniądze przepuszcza na maszynach hazardowych, sam ją przyłapałem kilkakrotnie - twierdzi pan Artur.
Kobieta była skazywana aż sześć razy
Mężczyźnie w końcu jednak zorientowali się, że są oszukiwani. Zdecydowali się się złożyć donos na policję. Okazało się, że kobieta już w przeszłości stosowała podobny proceder.- Nie mam spokoju, bo co jakiś czas przychodzą wezwania na policję, jestem wzywany w formie świadka, są kolejni oszukani - przyznaje pan Artur, były maż Joanny B.
Na ten moment kobieta ma pięć prawomocnych wyroków, we wszystkich jest skazana na karę bezwzględnego więzienia.
Jednak pojawiają się także decyzje o odroczeniu wykonywania kary. Podstawowym problemem jest to, że nie ma kto zaopiekować się dziećmi.
Napisz komentarz
Komentarze