PGE Skra Bełchatów - Asseco Resovia Rzeszów 1:3
PGE Skra Bełchatów: Koy, Ebadipour, Atanasijevic, Łomacz, Bieniek, Kłoś i Piechocki, oraz Mitić, Taht,
Asseco Resovia Rzeszów: Muzaj, Kozamernik, Szerszeń, Drzyzga, Cebulj, Tammemaa i Zatorski, oraz Bucki i Deroo
Od początku meczu lepiej na parkiecie czuli się gospodarze. Świetnie spisywał się Mateusz Beniek. Środkowy PGE Skry zdobywał punkty zarówno blokiem, jak i po zagrywce (11:7). Z dobrej strony pokazał się także w polu serwisowym przyjmujący rzeszowian Klemen Čebulj. Po jego asie - siatkarze Asseco Resovii przegrywali tylko punktem (19:20). Słoweniec pomylił się jednak w decydującym momencie i to bełchatowianie wygrali premierową odsłonę.
Niezwykle wyrównanie wyglądała pierwsza część drugiego seta. Oba zespoły grały punkt za punkt (12:12). Chwilę później inicjatywę przejęli goście, którzy po ataku Macieja Muzaja wyszli na trzypunktowe prowadzenie. W ekipie Marcelo Mendeza doskonale funkcjonował blok. W tym elemencie brylował estoński środkowy Timo Tammemaa, który wyczuł zamiary Milada Ebadipura i Aleksandara Atanasijevicia (20:14). Ostatecznie po skutecznym ataku Jana Kozamernika (25:19), rzeszowianie wyrównali stan rywalizacji.
Kolejną partię z wysokiego "C" rozpoczęli siatkarze z Rzeszowa. Po dobrej zagrywce Tammemaa Asseco Resovia prowadziła 3:0. Na odpowiedź gospodarzy nie trzeba było długo czekać. Grzegorz Łomacz zablokował Nicolasa Szerszenia i bełchatowianie doprowadzili do rmeisu (7:7). W kolejnych minutach rywalizacja była bardzo wyrównana. Żaden z zespołów nie potrafił budować większej przewagi (16:16). W końcówce więcej zimnej krwi zachowali przyjezdni, którzy po ataku Muzaja wygrali tego seta do 25.
Czwartego seta, podobnie jak trzeciego lepiej zainicjowali siatkarze Asseco Resovii. Nie trwało to jednak zbyt długo. Rzeszowianie zaczęli popełniać błędy, a to skrupulatnie zaczęli wykorzystywać siedmiokrotni zdobywcy Pucharu Polski. Po ataku Atanasijevicia prowadzili trzema punktami. Gdy wydawało się, że gospodarze utrzymają przewagę - do głosu ponownie doszli zawodnicy Mendeza, którzy wygrali sześć kolejnych akcji. Podłamani gospodarze nie zdołali już nawiązać równorzędnej walki, przegrywając seta 16:25, a cały mecz 1:3.
Napisz komentarz
Komentarze