- To jest jeden z flagowych projektów naszego resortu. Chcielibyśmy dokonać tego, czego nie udało się zrobić w naszym kraju przez ostatnie 10 lat. Każdy z nas bowiem ponosi koszty tego bezładu, który panuje w miastach - mówił Kornecka.
Wiceszefowa MRPiT dodała także, że jednym z elementów tej reformy będzie koniec z wydawaniem tzw. wuzetek.
- Ma ona przede wszystkim zakończyć z chaotycznymi decyzjami o warunkach zabudowy. W tym momencie o tym co powstanie na danym obszarze decyduje najczęściej inwestor, a nie dana gmina. Jeśli deweloper spełnia tylko warunki, to gmina nie może nawet wydać decyzji odmownej. Musi ona taką wuzetkę wydać, w związku z tym powstaje chaotycznie zabudowa - dodawała Kornecka.
Miasta tracą 84 mld zł z powodu braku ładu przestrzennego
Z kolei miesiąc temu Anna Kornecka informowała o kosztach tej reformy. Wiceszefowa MRPiT mówiła, że koszt takiej reformy w Polsce wynosiłby około 5 mld zł, z czego 1 mld pochodziłby Krajowego Planu Odbudowy.- Gra jest jak najbardziej warta świeczki, ponieważ obywatele w wyniku braku ładu przestrzennego tracą około 84 mld zł - przekonywała Kornecka.
Odpowiedni projekt ustawy dotyczący planowania przestrzennego miałby trafić do Sejmu w 2022 roku.
Zgodnie z planami środki z Krajowego Planu Odbudowy na opracowanie planów miałyby trafić do wszystkich gmin. Średnio byłoby to po 100 tys. zł na gminę. 175 mln zł miałoby trafić do samorządów na opracowanie gminnych strategii rozwoju oraz programów rewitalizacji. Program przewiduje także przekazanie 465 mln zł na przekształcenie miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego w plan zabudowy i zintegrowane programy inwestycyjne.
Resort zakłada, że plan zabudowy, który będzie następcą obecnego miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, będzie oparty o wytyczne wynikające z planu ogólnego. Zmodyfikowany ma być też jego zakres.
W Rzeszowie skończy się samowolka deweloperska?
Nie jest tajemnicą, że Rzeszów nigdy nie doczekał się rzetelnych planów zagospodarowania przestrzennego. Takimi planami objęte było maksymalnie 10 proc. terenów miasta. W stolicy Podkarpacia panowało przekonanie, że to deweloperzy, a nie ratusz decydują o tym co powstanie na danych terenach. Szczególnym kuriozom dla mieszkańców było wydanie pozwolenia na budowę czterech bloków tuż przy Żwirowni, a w zamian za to "pod topór" poszło 64 drzewa. Więcej o tej inwestycji pisaliśmy tutaj: Rzeszów. Rusza budowa bloków na Żwirowni. Wycięto 64 drzewaWprawdzie na ostatniej sesji Rady Miasta podjęto uchwałę, która ma zobligować ratusz do uchwalenia sporządzenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego w okolicach Wisłoka. Radni przestraszyli się bowiem, że tereny pomiędzy al. Majora Wacława Kopisto, al. Powstańców Warszawy i ul. Podwisłocze mogłyby zostać poddane tzw. betonozie.
Być może przyjęcie takiej ustawy przez Sejm i wprowadzenie jej w życie zmusi rzeszowski magistrat do uchwalenie planów zagospodarowania przestrzennego dla całego miasta, i zatrzyma tym samym samowolkę deweloperów.
Napisz komentarz
Komentarze