Przypomnijmy, że Ministerstwo Sportu zadecydowało o wstrzymaniu finansowania PKOl-u w obliczu podejrzeń wobec jego prezesa, Radosława Piesiewicza, o nadużycia finansowe.
Z kolei Sejmik Województwa Podkarpackiego, głosami radnych Prawa i Sprawiedliwości, podjął, niejako w odpowiedzi na decyzje rządu, decyzję o przekazaniu środków w wysokości 900 tys. zł PKOl-owi w zamian za "promocję". Podkarpacie jest zatem drugim, po Lubelszczyźnie, województwem, które nawiązało współpracę z instytucją, wokół której narasta coraz więcej kontrowersji.
Zobacz też:
"Wyciąganie kasy"?
Sprawę tę ostro skomentował poseł PSL Adam Dziedzic. Jego zdaniem, to dowód, że choć rządy Zjednoczonej Prawicy w kraju się skończyły, to na szczeblach samorządowych PiS wciąż prowadzi politykę "dla swoich".
– PiS stracił władzę w państwie, nie może już rozstawiać ludzi po spółkach skarbu państwa, więc doi budżety tam, gdzie jeszcze może. Na Podkarpaciu i Lubelszczyźnie rządzą ich marszałkowie i co robią? Przelewają publiczne pieniądze do PKOl-u, zamiast inwestować w ludzi. To pokazuje, że nadal kombinują, nadal wyciągają kasę, ale już po cichu, bo wiedzą, że mają coraz mniej czasu! – mówi Dziedzic.
Jego zdaniem to działanie jest tym bardziej skandaliczne, że środki te powinny trafiać na rozwój lokalnego sportu, a nie do organizacji, która słynie z finansowych kontrowersji.
– Partia Kaczyńskiego przez lata traktowała Podkarpacie jak swój prywatny folwark. I nawet teraz, gdy w Warszawie nie mają już nic do powiedzenia, to kombinują, jak przepchnąć jeszcze trochę publicznych pieniędzy dla swoich. To przekroczenie wszelkich granic bezczelności! - grzmi ludowiec.
Walka o przetrwanie
Decyzja marszałków województw podkarpackiego i lubelskiego o przekazaniu środków do PKOl-u jest jeszcze bardziej bulwersująca w kontekście ujawnionych informacji o zarobkach prezesa tej instytucji, Radosława Piesiewicza.
– Mówimy o człowieku, który w ciągu dwóch lat zainkasował wiele milionów złotych - według słów ministra Nitrasa, ponad 10 milionów. Nie tylko jako wynagrodzenia, ale też jako prowizję przy zawieranych transakcjach! PiS ustawił Piesiewicza na czele PKOl-u, a on przytulił miliony dzięki umowom ze spółkami skarbu państwa. Teraz ci sami ludzie, którzy wciąż rządzą Podkarpaciem, dają PKOl-owi kolejne pieniądze. Tym razem z budżetu województwa! To jest skok na kasę w biały dzień! - podkreśla Dziedzic.
Polityk nie ukrywa oburzenia, że w czasie, gdy lokalne kluby sportowe borykają się z brakiem funduszy, władze samorządowe kontrolowane przez PiS przekazują publiczne środki na cele, które nie przynoszą bezpośrednich korzyści mieszkańcom regionu.
– Na Podkarpaciu mamy kluby, które nie mają na sprzęt, na wyjazdy, na trenerów. Ale marszałek Ortyl i jego ludzie uznali, że ważniejsze jest wspieranie PKOl-u, gdzie prezes inkasuje milionowe premie. To nie jest głupota – to celowe działanie!
Przypominamy, w województwie Podkarpackim działa około 300 Ludowych Zespołów Sportowych (LZS), większość z nich otrzymują wsparcia.
Stare schematy
Zdaniem Dziedzica, decyzja o przekazaniu środków dla PKOl-u to przykład na to, że PiS wciąż realizuje swój stary schemat – tylko na mniejszą skalę.
– Gdy rządzili państwem, mogli sobie pozwolić na gigantyczne przekręty. Teraz muszą się zadowolić tym, co zostało – samorządami, które jeszcze kontrolują. I tam, na Podkarpaciu i Lubelszczyźnie, dalej płynie kasa dla ludzi z układu! - stwierdza Dziedzic.
Poseł PSL podkreśla, że tego typu działania muszą być napiętnowane i rozliczone, zanim politycy PiS jeszcze bardziej "rozgrabią" środki publiczne.
– To jest jak odcinanie dostępu do źródła – najpierw mieli całe państwo, potem tylko część instytucji, a teraz zostały im resztki. Ale nawet te resztki chcą jeszcze wyszarpać dla siebie. Czas to zatrzymać, bo za chwilę okaże się, że wszystkie pieniądze województwa poszły do kieszeni kolejnych pisowskich kolesi!
"Podkarpacie to nie prywatna skarbonka PiS!"
Lider ludowców zapowiada, że politycy PSL i całego obozu rządzący będą żądać pełnego wyjaśnienia tej sprawy i wprowadzenia mechanizmów, które uniemożliwią podobne działania w przyszłości.
– Podkarpacie to nie jest prywatna skarbonka dla ludzi PiS-u! To są pieniądze mieszkańców, którzy powinni wiedzieć, na co są wydawane. Dlatego będziemy domagać się pełnej transparentności i rozliczenia tej decyzji. Niech marszałek Ortyl i radni Sejmiku z klubu Prawa i Sprawiedliwości tłumaczą się przed ludźmi, dlaczego wolą finansować układ w Warszawie, zamiast inwestować w podkarpacką młodzież!
Lider PSL zakończył rozmowę z Halo Rzeszów mocnym przekazem do mieszkańców regionu. Zapowiedział bowiem walkę z, jak mówi, trwonieniem środków publicznych, a także z układami politycznymi.
– PiS dalej sięga po wasze pieniądze, bo jeszcze gdzieś może. Jeśli się temu nie przeciwstawimy, będą robić to do samego końca. Czas powiedzieć wprost – skończyło się dojenie państwa, teraz skończymy z dojeniem Podkarpacia! - zapowiada.
Napisz komentarz
Komentarze