Rzeszów i jego okolice od lat zmieniają swoje oblicze. "Stolica Innowacji", "Polska Dolina Lotnicza", po prostu region z ambicjami. Jednak wraz z tymi ambicjami rodzi się pytanie: jak zarządzać dynamicznie rosnącym organizmem miejskim? Jak pogodzić interesy miasta i otaczających je gmin?
Odpowiedzią ma być promowana już od wielu lat, m.in. przez Powiat Rzeszowski i związanych z nimi samorządowców oraz ekspertów, idea tzw. Aglomeracji Rzeszowskiej – struktury, która od kilku lat nabiera coraz wyraźniejszych kształtów.
Ubiegłotygodniowa konferencja
W środę, 12 lutego, w Rzeszowie odbyła się konferencja zatytułowana „Wspólny kierunek, wspólna przyszłość – transformacja Aglomeracji Rzeszowskiej”. Wydarzenie to zgromadziło samorządowców, ekspertów oraz przedstawicieli społeczności lokalnej, którzy dyskutowali nad przyszłością i kierunkami rozwoju tego obszaru.
Co warto odnotować, wsparcia wydarzeniu udzieliła Ambasada Królestwa Danii, kraju, który dla urzędującego obecnie starosty rzeszowskiego Krzysztofa Jarosza stanowi wzór, ale o tym za chwilę. Bowiem jednym z kluczowych punktów spotkania było ogłoszenie decyzji Powiatu Łańcuckiego o przystąpieniu do Stowarzyszenia Samorządów Terytorialnych "Aglomeracja Rzeszowska".

Radni Powiatu Łańcuckiego podjęli tę decyzję niemal jednogłośnie. Jak uzasadniał ją miejscowy starosta Adam Krzysztoń, a co potwierdziła podczas ubiegłotygodniowej konferencji w jego imieniu zastępczyni starosty, Barbara Pilawa-Kraus, współpraca w ramach aglomeracji daje szerszy dostęp do funduszy oraz otwiera drogę do realizacji wspólnych projektów związanych z infrastrukturą transportową, ekologiczną i kulturalną.
Dla wielu mediów fakt przystąpienia Powiatu Łańcuckiego do Aglomeracji Rzeszowskiej stanowił w zasadzie główny news płynący z tego wydarzenia. Ot, można postawić pytanie: czy rodzi nam się tu na Podkarpaciu nowy Londyn, a przynajmniej Trójmiasto? I choć takie refleksje wydają się naturalne z perspektywy postępującej urbanizacji kolejnych terenów, to jednak pytania te odsuwają na bok główną istotę tego projektu. A przecież wynika ona niemalże bezpośrednio ze słów zastępczyni starosty łańcuckiego.
Czym właściwie jest Aglomeracja Rzeszowska?
Kiedy otworzymy Google (lub, wedle upodobań, inną wyszukiwarkę) znajdziemy oficjalną, ładne zredagowaną definicji Aglomeracji. Jak możemy przeczytać, "to związek jednostek samorządu terytorialnego, którego celem jest ścisła współpraca miast i gmin położonych wokół Rzeszowa. Jest to aglomeracja monocentryczna – oznacza to, że Rzeszów pełni funkcję dominującą, stanowiąc rdzeń gospodarczy, administracyjny i kulturalny całego obszaru. Wśród członków aglomeracji znajdują się m.in. Boguchwała, Dynów, Głogów Małopolski, Łańcut i Tyczyn".
No fajnie, tylko to nie mówi nikomu wiele, ani nie wyjaśnia po co właściwie uczestnicy konferencji rozmawiali o jakichś transformacjach na tym obszarze. Na studiach (w moim przypadku studiach historycznych na Uniwersytecie Rzeszowskim) uczą, że w poszukiwaniu odpowiedzi należy zawsze sięgać do źródeł.
Dlatego też postanowiliśmy zapytać o znaczenie aglomeracji jednego z głównych patronów tego projektu, czyli starostę Krzysztofa Jarosza. Jak się okazuje podczas rozmowy z nim, odpowiedź jest bardzo prosta i nie wymaga szczególnej wiedzy.
-Tutaj naprawdę nie trzeba szukać definicji bardzo wyszukanych. Aglomeracja to my wszyscy, to mieszkańcy Rzeszowa, to mieszkańcy 14 gmin powiatu rzeszowskiego, Powiat Łańcucki dołącza do tej grupy, czyli mówimy o ponad 400 tys. mieszkańców, którzy codziennie na tym obszarze żyją - tłumaczy starosta.
Jarosz w rozmowie z Halo Rzeszów przełamał też mit, jakoby Aglomeracja Rzeszowska miała "wchłaniać" kolejne gminy i struktury samorządowe. Wręcz przeciwnie, w projekcie tym ma chodzić przede wszystkim o to, aby samorządowcom maksymalnie ułatwić pracę.
-Chcemy jako samorządowcy, jak Pan prezydent Miasta Rzeszowa, ja jako starosta, wójtowie, burmistrzowie, razem pracować, razem myśleć o tych projektach, bo można konkretnie zaplanować ścieżkę rowerową na terenie miasta, ale dobrze by było, żeby jej kontynuacja była na terenie kolejnej gminy - zaznacza.
Ostatecznie więc projekt Aglomeracji Rzeszowskiej zakłada współpracę samorządowców w sferach m.in. koordynacji polityki transportowej; usprawniania infrastruktury drogowej i ścieżek rowerowych; wspólnych projektów ekologicznych; rozwoju obszarów zielonych. To z kolei może też wyjaśniać fakt, że w konferencji poświęconej transformacji tych obszarów wzięli udział specjaliści z zakresu różnych dyscyplin - począwszy od budownictwa, a skończywszy na naukach społecznych. Nie mówiąc już o przedstawicielach jednej z najbardziej zainteresowanych projektem grup, czyli samorządowcach.
Poprosiliśmy jednak starostę, aby wytłumaczył nam, skąd zaangażowanie w projekt ekspertów duńskich. Tu dochodzimy do kwestii już wcześniej zasygnalizowanej, czyli stawiania przez Jarosza Danii za wzór udanej, wielopłaszczyznowej transformacji.
-W pewnym momencie w Danii nastąpiła taka zmiana myślenia, filozofii funkcjonowania miast, poszczególnych miejscowości w takim kierunku, żeby obniżać koszty. Dla przykładu, nie spotkałem w Danii w hotelu czy w jakimś budynku użyteczności publicznej butelek, bo oni mówią: Po co nam butelki? Można wziąć szklankę, nalać wodę i już nie produkujemy tego odpadu, tej plastikowej butelki, która po wypiciu zostaje - wyjaśnia starosta rzeszowski.
To z kolei sprawia, że z krajobrazu kolejnych regionów znikają tam m.in. nieszczęsne spalarnie odpadów, których jest po prostu coraz mniej. Jarosz, a także inni współpracujący z Powiatem Rzeszowskim samorządowcy i eksperci, wychodzą z założenia, że jako społeczeństwo powinniśmy zmierzać w kierunku rozwoju przy jednoczesnym zachowaniu równowagi w krajobrazie regionu.
Opinie samorządowców
O zdanie nt. projektu Aglomeracji Rzeszowskiej postanowiliśmy także zapytać gości i panelistów zorganizowanej przez Powiat Rzeszowski konferencji. Jednym z naszych rozmówców był wójt leżącej w pobliżu Rzeszowa i wchodzącej w skład Powiatu Gminy Krasne, Jacek Maternia. Jak wyjaśnił, on i jego współpracownicy zdecydowanie popierają tę ideę.
-Gmina Krasne leży bardzo blisko Miasta Rzeszowa. Tak naprawdę, my się rozwijamy dzięki Rzeszowowi, bo dynamicznie rozwija się u nas budownictwo i takie działania aglomeracyjne dla naszej gminy są bardzo ważne i priorytetowe, ponieważ tutaj mamy kwestie i komunikacji, mamy kwestie i wymiany kulturalnej z Rzeszowem. Tak jak powiedział Pan prezydent Fijołek, to system naczyń połączonych - mówił wójt Maternia.
Pomysł rozwoju koncepcji Aglomeracji Rzeszowskiej popiera także inny z naszych rozmówców, wójt Trzebowniska, Sławomir Porada, choć, jak podkreśla, w ramach niej, gminy powinny zabierać silniejszy głos w kluczowych dla nich kwestiach, takich jak bezpieczeństwo.
-Dzisiaj bezpieczeństwo to nie tylko ta kwestia tarczy, którą mamy czy obrony przeciwlotniczej, ale to również przygotowanie ludności cywilnej, zarówno w mojej gminie, jak i właśnie w gminach aglomeracyjnych, do różnego rodzaju sytuacji kryzysowej. - podkreśla wójt Porada.
Czy to rozwiązanie na miarę przyszłości?
Przykłady innych aglomeracji w Polsce, takich jak Metropolia Górnośląsko-Zagłębiowska czy Trójmiasto, pokazują, że współpraca regionalna może być kluczowa dla dynamicznego rozwoju i pozyskiwania środków z Unii Europejskiej. Eksperci zwracają uwagę, że efektywność tego modelu zależy w dużej mierze od dobrej organizacji i precyzyjnego podziału kompetencji między członkami aglomeracji.
Słowa goszczących na konferencji samorządowców i ekspertów zdają się to potwierdzać. Czy Aglomeracja Rzeszowska stanie się przykładem dobrej współpracy samorządowców naszego regionu? Na to pytanie odpowiedź przyniosą kolejne lata. Pewne jest jedno – Rzeszów i jego okolice stoją przed kluczowym momentem, który zdecyduje o przyszłości regionu i jego mieszkańców.
Napisz komentarz
Komentarze