Inscenizacja oparta jest na autentycznej historii jednej z wielu polskich wiosek na Wołyniu, Galicji Wschodniej czy Podolu, które padły ofiarą ludobójstwa. Rekonstruktorzy historyczni odtworzą tragiczne wydarzenia z "krwawej niedzieli" 1943 roku, przybliżając widzom okrucieństwo i dramat tamtych dni.
Krwawych scen nie chcą!
Za organizacją inscenizacji stoi grupa pasjonatów historii, którzy poświęcają swój wolny czas na kultywowanie pamięci o ofiarach ludobójstwa wołyńskiego. Uczestnicy rekonstrukcji pieczołowicie dbają o każdy szczegół, wykorzystując repliki broni, realistyczne efekty specjalne i stroje z epoki. Ich celem jest nie tylko odtworzenie historycznych wydarzeń, ale również przekazanie widzom głębokich emocji i skłonienie do refleksji nad tragedią, jaka rozegrała się na Wołyniu.
Mieszkańcy Stalowej Woli mają jednak mieszane uczucia. - Rozumiem upamiętnienie tego wydarzenia, ale całkowicie się nie zgadzam, aby pokazywać ludziom krwawe sceny, które większość z nas kojarzy z Rzezią Wołyńską - mówi nam jedna z mieszkanek. Jak zauważa, chętnie obejrzałaby widowisko, ale obawia się, że stanowić będzie to dla niej traumę.
- A co z tymi młodszymi widzami? - pyta retorycznie kobieta. - Mamy obowiązek kultywować nawet najkrwawsze wydarzenia, ale ich przekaz powinien być skupiony na samym zarysie historycznym, a nie szczegółach - przekazuje.
- Czy dramatyczna historia ludobójstwa to dobry materiał na przedstawienie podczas pikniku rodzinnego? Czy męczeńska śmierć Polaków z rąk ukraińskich nacjonalistów to dobry materiał na "wakacyjne jasełka"? - pyta inny mieszkaniec.
Rzecznik prasowy Urzędu Miasta Stalowej Woli Kamil Woś jednak uspokaja. - Widowisko ma być wydarzeniem przejmującym, a nie brutalnym, które z jednej strony ukazuje fakty historyczne, a z drugiej skłania do refleksji - mówi naszej redakcji, zapewniając, że: "wydarzenie to inscenizacja, a nie dokładna rekonstrukcja zdarzeń, dlatego też przekaz ogólny będzie ważniejszy od detali, które miały miejsce podczas realnych wydarzeń.".
Wybór narratora inscenizacji także wzbudza kontrowersje
- O właściwe zrozumienie prezentowanych wydarzeń oraz rys historyczny zadba wybitny znawca tematu prof. nadz. dr hab. Andrzej Olejko - przekazuje rzecznik stalowowolskiego Ratusza.
Niejasności wobec prof. Olejko pojawiły się 27 października 2014, kiedy Prezydium Centralnej Komisji do Spraw Stopni i Tytułów podjęło decyzję o wznowieniu jego postępowania profesorskiego, co wynikło z wielokrotnego naruszenia praw autorskich innych osób w publikacji "Karpacka wojna trzech cesarzy".
W połowie 2016 postępowanie profesorskie zostało ostatecznie unieważnione. W prowadzonym przez Uniwersytet Rzeszowski postępowaniu dyscyplinarnym wobec prof. Olejko wykazano, że w książce "Karpacka wojna trzech cesarzy" z 2013 dopuścił się on „nieuprawnionego zapożyczenia cudzej twórczości i naruszenia cudzych praw autorskich oraz naruszenia dobrych obyczajów w zakresie działalności naukowej”.
O kontrowersje wokół profesora Olejko zapytaliśmy przedstawiciela organizatorów. - Dla Urzędu Miasta Stalowej Woli kwestią pierwszorzędną jest ogromna wiedza historyczna oraz zachwycająca forma narracji prof. Andrzeja Olejko. Miasto Stalowa Wola nie wnika w kwestie przyznawania/odbierania tytułów naukowych ani żadnych sytuacji spornych w świecie nauki. Są to kompetencje Uniwersytetów oraz Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Pragnę nadmienić, że prof. Andrzej Olejko kilkukrotnie prowadził narrację podczas wydarzeń patriotycznych w Stalowej Woli, a jego przekaz spotkał się z bardzo pozytywnym odbiorem przez mieszkańców - przekazał nam Kamil Woś.
Napisz komentarz
Komentarze