Pamiętam, że gdy byłem małym chłopcem, to mieszkańcy Rzeszowa wypoczywali w wolne dni rodzinnie, wylegując się na kocach po obu stronach Wisłoka – od mostu kolejowego, przy dawnych zakładach mięsnych niemalże do Zwięczycy. Tak zwani działkowcy odpoczywali na działkach. Moja rodzina letnie pogodne dni, głównie soboty i niedziele, spędzała, piknikując na Olszynkach lub przy moście na Lwowskiej. W Wisłoku na tym odcinku jeszcze można się było kąpać. Na Olszynkach były korty tenisowe, zamieniane w zimie na miejskie lodowisko. Często przy tych kortach rozstawiana była scena i organizowano występy zespołów muzycznych, a wieczorem potańcówki.
Dawne Olszynki, które były przez wiele lat miejscem wypoczynku, spotkań (randek), ostatnio nieco zabudowano. Słyszałem, jak bardziej złośliwi krytycy nazywają ten teren Manhattanem i Dubajem. Mimo że zabudowa Olszynek była planowana i projektowana wiele lat wcześniej, za poprzedniego prezydenta, obecny wysłuchiwać musi z ust mieszkańców pochlebnych i mniej pochlebnych ocen. Na jednym z zebrań władz miasta z mieszkańcami usłyszałem ciekawą opinię pod adresem byłego prezydenta, cyt.: „Zastał Rzeszów zielony, a zostawi betony”. Zapamiętałem to zdanie, bo nawiązywało parafrazą wprost do czasów Króla Kazimierza Wielkiego o zastanej przezeń Polsce drewnianej i pozostawionej murowanej.
Obecny prezydent w zasadzie nie ma wpływu na te prywatne inwestycje, a jeżeli chodzi o inwestycje miejskie, to pozostaje mu jedynie szukać pieniędzy na ich dokończenie, bo jak wiemy w ostatnich latach znacznie wzrosły ceny materiałów i koszty robocizny. Prezydent Konrad Fijołek ma za to wpływ na zagospodarowanie pozostałych terenów położonych po obu stronach rzeki. Uważam, że władze miasta powinny planować rozbudowę Rzeszowa z jak najmniejszą szkodą dla rzeki i przybrzeżnej zieleni. Mamy jedną rzekę w mieście i jeden zalew. I nie zapominajmy, że takie same prawo do korzystania z nich ma mieszkaniec centrum Rzeszowa, osiedla Nowe Miasto jak i odległej Baranówki. Dzisiaj wszyscy powinniśmy się starać o to, żeby w dalszej części okolice Wisłoka nie straciły charakteru rekreacyjnego, żeby nie przestały być publiczne. W tych staraniach powinien wspierać nas prezydent Fijołek, a my powinniśmy wspierać jego.
Na całym świecie urbaniści, architekci i projektanci są zgodni co do tego, że czeka nas okres wieloletniej suszy, że nie powinno się betonować brzegów rzek i terenów do nich przyległych, że trzeba zaprzestać bezmyślnej melioracji i osuszania terenów bagiennych. Mimo zdarzających się powodzi słodka woda zbyt szybko trafia do morza i ulega zasoleniu, betony jej nie przyjmują, ziemia, której jest coraz mniej, nie chłonie. Lodowce, topniejąc, podnoszą poziom mórz, co powoduje stopniowe zalewanie lądów, a my, betonując ziemię w okolicach rzek, temu procesowi pomagamy.
Dziś w rękach prezydenta Fijołka jest los dalszych terenów nad Wisłokiem, zwanych Lisią Górą. Jak będzie wyglądał jutro ten piękny kawałek przyrody, położony pomiędzy Wisłokiem i dawną WSK, przylegający do Zwięczycy. W dużej mierze zależy to od obecnego prezydenta. Przez dziesiątki lat teren ten był wykorzystywany na cele sportu i rekreacji i moim zdaniem tak powinno pozostać. Tam powinna być baza dla sportów wodnych, głównie kajakarstwa. Powinien być solidny węzeł sanitarny (toalety, prysznice), oddzielny dla sportowców i dla mieszkańców miasta. Pozostawiłbym istniejącą siłownię (salę gimnastyczną), przy czym udostępnił ją młodzieży uprawiającej również inne dziedziny sportu w małych klubach i stowarzyszeniach, których w Rzeszowie jest sporo. Pomyśleć by można o nadbudowie poddasza istniejącego budynku i zorganizowaniu takiej małej bazy noclegowej (sezonowej) na zasadach młodzieżowego schroniska turystycznego dla około 50 osób i sezonowej, a może całorocznej kawiarni. To by ułatwiło organizację młodzieżowych zawodów, obozów sportowych i znacznie obniżyło ich koszty.
Wszystko to można zrobić w rozsądnych kosztach, z zachowaniem młodzieżowego, sportowego charakteru. Moim zdaniem taka właśnie powinna być Lisia Góra, z uwagi na znakomite położenie i wieloletnie tradycje rekreacyjno-sportowe. Przypomnę, że w kajakarstwie młodzieżowym (juniorów) jeszcze nie tak dawno byliśmy wielokrotnie mistrzami Polski, a raz nawet sięgnęliśmy po mistrzostwo świata (Tomek Kobyłecki). Za parę lat to pana, panie prezydencie, mieszkańcy będą oceniali za zagospodarowanie tego kawałka Rzeszowa. Można by spośród mieszkańców powołać społeczną radę, która pomogłaby opracować zarys programu przystosowania tego terenu do obecnych potrzeb. Podejmując decyzje, pamiętajmy o tym, że różne obiekty można wybudować w wielu miejscach, ale zalewu i rzeki przenieść się nie da.
Ten i inne artykuły znajdziesz w najnowszym wydaniu miesięcznika społeczno-kulturalnego "Nasz Dom Rzeszów". Bezpłatny dostęp do e-wydania miesięcznika uzyskasz na naszej stronie głównej.
Napisz komentarz
Komentarze