O wypadkach czy kolizjach piszemy dość dużo. Ta, w piątkowy wieczór na ul. Krakowskiej, miała być "standardową". Na miejsce skierowano straż pożarną i karetkę pogotowia. Przyjechał nieoznakowany patrol "drogówki" oraz ambulans wypadkowy rzeszowskiej policji. Domyślaliśmy się, że mogą być ranni. Były utrudnienia w ruchu...
- Kierujący oplem, jadąc w kierunku Świlczy, uderzył w tył citroena, a następnie zderzył się jeszcze z drugim oplem - relacjonuje sytuację na Krakowskiej Anna Klee-Bylica z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie.
ZOBACZ ZDJĘCIA Z MIEJSCA ZDARZENIA:
Jednak to zdarzenie nieco się skomplikowało. Dlaczego? Bo sprawca kolizji, 33-letni mieszkaniec powiatu rzeszowskiego, odjechał jednak z miejsca stłuczki. Kiedy policjanci mieli już szukać uciekiniera, wydarzyło się coś nieoczywistego...
W chwili, kiedy na miejscu zdarzenia trwały policyjne czynności, do pracujących tam funkcjonariuszy, podszedł mężczyzna, który chciał zgłosić kradzież swojego pojazdu. - Został on jednak wskazany przez świadków kolizji jako sprawca tego zdarzenia - opisuje dalej Anna Klee-Bylica. Ale to nie wszystko...
Od mężczyzny czuć było jednak alkohol. - Nie chciał się on poddać badaniu alkomatem. Został przewieziony do komendy policji, celem pobrania krwi do badań na zawartość alkoholu - mówi dalej pracowniczka zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie.
Kierujący oplem, sprawca kolizji, polubił jednak "zabawę" z policją. - Na komendzie w końcu dmuchnął w alkomat. Urządzenie wykazało blisko 2,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu - uzupełnia Klee-Bylica.
Ostatecznie mężczyzna może odpowiadać za spowodowanie kolizji, kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości i ucieczkę z miejsca zdarzenia. W tej sprawie wciąż trwają policyjne czynności.
Napisz komentarz
Komentarze