W audycji Radia Gdańsk wiceminister zdrowia Waldemar Kraska przekazał, że według danych, którymi dysponował w poniedziałek rano, potwierdzonych jest 618 nowych przypadków zakażenia koronawirusem.
- Wydaje się, że to niewiele, ale zawsze porównujemy wynik do ubiegłego tygodnia - zaznaczył i dodał, że od kilkunastu dni ministerstwo obserwuje zwiększoną liczbę przypadków o kilka procent. Dzisiaj jest to wzrost o około pięć procent, porównując do poprzedniej niedzieli. Widzimy jednak zdecydowane wyhamowanie fali - podkreślił.
- Mam nadzieję, że to będzie stały trend. Jednak niejednokrotnie pandemia nas zaskakiwała. Ten tydzień pokaże nam, w jakim miejscu pandemii jesteśmy. Kolejna letnia fala, którą mieliśmy zaczyna hamować - ocenił wiceminister.
Ministerstwo Zdrowia kilka miesięcy temu zrezygnowało z powszechnego prowadzenia testów PCR na obecność koronawirusa. W przychodniach można jednak wykonać bezpłatnie test antygenowy.
Wiceminister wskazał, że testy trafiają do przychodni za darmo.
- To jest tylko dobra wola lekarzy, żeby te testy były. Proszę pacjentów, aby wymagali od swojego lekarza, by test był w każdej przychodni - podkreślił Kraska.
Zaznaczył, ze przy tej fali pandemii ministerstwo przyjęło "inną filozofię niż przy poprzednich".
- WHO nie rekomendowała testów populacyjnych. Skupiliśmy się na liczbie osób, które są hospitalizowane. Obserwujemy zmniejszoną liczbę osób, które wymagają lecenia szpitalnego - stwierdził wiceminister.
Dodał, że według piątkowych danych były to 2052 osoby.
- Ta liczba wzrosła ale także proporcjonalnie do poprzedniego tygodnia tych osób jest zdecydowanie mniej. To wszystko wskazuje na to, że jesteśmy w takim momencie albo na szczycie albo po szczycie już tej fali letniej. Ale jeszcze ostrożnie o tym mówię - wskazał.
Gość Radia Gdańsk ocenił, że w Polsce są dwa nowe subwarianty omikronu.
- W naszym kraju około 55-60 proc. wszystkich przypadków to właśnie te subwarianty. Są one jeszcze bardziej zakaźne niż te poprzednie subwariatny, ale objawy kliniczne są lżejsze - zapewnił Kraska.
Jego zdaniem w tych przypadkach "procent zajętości płuc jest mniejszy". Podkreślił, że te objawy częściowo pokrywają się z poprzednimi wariantami.
- Mówimy o katarze, bólu głowy, gorączce. To objawy przeziębieniowe, ale pojawiły się też takie, których nie obserwowaliśmy wcześniej. Na przykład budzimy się rano i czujemy się bardzo zmęczeni, pojawiają się też szumy w uszach, ból karku i wrażliwość na światło - wyliczał wiceminister.
Kraska podkreślał, że w razie pojawienia się objawów COVID-19, pacjenci powinni zgłaszać się do swoich lekarzy rodzinnych.
- Każdy przypadek jest inny, każdy ma inne schorzenia. Lekarzem, do którego powinniśmy udać się w pierwszej kolejności, jest lekarz rodzinny. On zna naszą historię choroby - stwierdził.
Jego zdaniem teleporada była dobrą metodą w dobie pandemii, ale nie można jej nadużywać.
- W przypadku wystąpienia objawów pierwsza wizyta jest najważniejsza. Zalecałbym, aby była ona bezpośrednia. Potem wskazana jest teleporada, nie musimy za każdym razem udawać się do lekarza. Najważniejsze jest badanie fizykalne i osłuchanie płuc - przyznał Kraska.
Wiceminister zdrowia podkreślił, że badania światowe pokazują, że druga dawka przypominająca w przypadku osób w grupie ryzyka powoduje duży wzrost odporności.
- Ryzyko zgonu po drugiej dawce spada o 80 proc. Ryzyko hospitalizacji spada o ponad 70 proc. Zakażenia o ponad 30 proc. To liczby pokazują, że warto się zaszczepić. Na drugą dawkę przypominającą zapisały się 602 tysiące osób - powiedział Kraska.
Dodał, że omikron spowodował, że praktycznie wszyscy mieliśmy kontakt z koronawirusem.
- Wszyscy zetknęliśmy się z tą chorobą. Nasz organizm wytworzył pewną liczbę przeciwciał. Z naszych badań wynika, że odporność ma 91 proc. Polaków - ocenił wiceminister.
Zaznaczył, że jest grupa ludzi, dla których nawet zwykłe przeziębienie może stanowić problem.
- Szczepionka nie zabezpiecza nas przed zakażeniem, ale przed zgonem i ciężkim przebiegiem zachorowania - przypomniał Kraska.(PAP)
pm/ joz/
Napisz komentarz
Komentarze