Wszystko to jednak zależy od sytuacji epidemicznej oraz efektów wprowadzanych obostrzeń. Według portalu, jeżeli koronawirus nie zwolni, to rząd chce zareagować, zanim ludzie ruszą na cmentarze podczas Wszystkich Świętych.
Kolejny cios dla gospodarki
Wprowadzone w sobotę ograniczenia dotknęły boleśnie przede wszystkim branżę gastronomiczną. Według nowych zasad mogą działać tylko te puby i restauracje, które dowożą jedzenie na wynos.- Z rynku może zniknąć nawet 30 proc. lokali. Wiele także zależy od tego, na jaką pomoc zdecyduje się rząd. Jeśli będzie ona znikoma, możliwe, że dojdzie do dużej fali zwolnień, ponieważ restauratorzy nie zdążyli jeszcze odrobić strat po katastrofalnych wynikach z wiosny - mówi Maciej Kotecki, założyciel Stowarzyszenia "Przyszłość dla Gastronomii”.
Jak ma wyglądać pomoc dla branży ?
W ostatnich miesiącach obroty branży gastronomicznej spadły nawet o połowę. Dziennik.pl zwraca także uwagę na fakt, że największe restauracje zatrudniające powyżej dziewięciu osób dawały dotąd prace ponad 213 tys. osób. Na razie dokładnego planu na pomoc nie ma.Ministerstwo Rozwoju skupia się na razie na działaniach doraźnych. Są to m.in. propozycje powrotu do zwolnień ze składek ZUS i świadczenia postojowego na listopad.
Jednak największym problemem znacznej części przedsiębiorców są czynsze za wynajem lokali, które muszą być zapłacone. Resort nie podał na razie rozwiązań.
Napisz komentarz
Komentarze