Żeby była jasność: przez ponad 4 lata w parlamencie Grzegorz Braun, będący jednocześnie reprezentantem okręgu rzeszowskiego, był prowodyrem wielu kontrowersyjnych sytuacji. Przyzwyczailiśmy się w pewien sposób do tego m.in. w trakcie pandemii koronawirusa.
Jednakże użycie przez lidera Konfederacji Korony Polskiej gaśnicy, by zgasić palące się w gmachu parlamentu świece chanukowe, powinno się spotkać z najwyższą formą potępienia.
Trudny dialog polsko-żydowski
Są pewne kwestie, składające się na polską rację stanu, które w 2023 r. nie powinny podlegać jakiemukolwiek kwestionowaniu. Jedną z nich jest problem prowadzenia dialogu z innymi narodami - często bardzo trudnego i związanego z trudną przeszłością.
Tu, na Podkarpaciu, wiemy o tym doskonale. Na naszej mapie pełno jest miejsc, które kiedyś były świadectwem wielokulturowości naszego regionu, a dzisiaj niekiedy wręcz okryte są zmową milczenia, ze względu na wydarzenia, jakie zaszły tam m.in. podczas II wojny światowej i po jej zakończeniu w 1945 r. Oczywiście wiele z nich wiąże się z historią Żydów na tym obszarze.
Jesteśmy dumni z poświęcenia rodziny Ulmów, jednocześnie starając się niekiedy rugować z pamięci np. to, co stało się w Gniewczynie Łańcuckiej. Nic więc dziwnego, że w XXI w. szereg działaczy społecznych i przedstawicieli życia publicznego zainicjował liczne projekty, których zadaniem było wspólne pójście w kierunku przyszłości, z jednoczesnym przepracowaniem kwestii trudnych.
Świece chanukowe w Sejmie, tak samo jak i inne symbole religijne, społeczne czy narodowe, były, są i będą dowodem tego, jak zróżnicowana jest Polska i jej historia.
Sens?
Poprzez swoje wtorkowe zachowanie, poseł Braun udowodnił, że nie ma szacunku ani do tego wielowiekowego dziedzictwa, ani do działalności wspomnianych osób. Co więcej, polityk pokazał też tym samym, że kompletnie nie dba o to, w jaki sposób Polska może być przez jego postawę postrzegana na arenie międzynarodowej, bądź też jak zantagonizowanym krajem może się stać.
Próbuję znaleźć jakieś logiczne wyjaśnienie dla działania lidera Korony i, ujmując to szczerze, nie przychodzi mi nic innego do głowy jak chęć rozgłosu i wywołania skandalu. Sam polityk nie był skory do udzielania w tej kwestii jakichkolwiek większych wyjaśnień (przynajmniej nie bezpośrednio po całej akcji). Może więc pora, aby głos zabrali ci, którzy w mediach społecznościowych wyrazili już poparcie dla samego Brauna?
Moje pytanie do tych osób brzmi: co daje naszemu społeczeństwu niszczenie przez jednego z jego reprezentantów obchodów żydowskiego święta? Udzielenie odpowiedzi w tym przypadku wydaje się zasadne, bowiem od Grzegorza Brauna odciął się już klub Konfederacji. Czy jednak samo "potępienie" załatwia sprawę w sytuacji, kiedy wkrótce znów może dojść do podobnej sytuacji?
Źródło: X
Rozgłos duży, logiki brak
Informacja o tym, że w sercu polskiego symbolu standardów demokratycznych, jakim niewątpliwie jest Sejm, można spokojnie naruszyć wolność religijną, odbije się w świecie szerokim echem. Znowu będzie się mówić o naszej ojczyźnie jako kraju nietolerancyjnym czy wręcz szowinistycznym, a starania osób, które poświęciły życie, by ten wizerunek zmienić, zostaną zmarginalizowane.
Niektórych to może zaskakiwać, ale obywatelami naszego kraju są nie tylko osoby wyznania rzymskokatolickiego, ale też i prawosławni, ateiści, muzułmanie czy wyznawcy judaizmu - zachowanie posła Brauna tworzy zły, społeczny precedens, który sprawi, że ktoś gaśnicą może potraktować wkrótce inny symbol, np. chrześcijański (co stanowić będzie dokładnie taki sam przejaw nienawiści).
W dłuższej perspektywie podobne działania mogą jednak nie tylko destabilizować kraj, ale też uczynić z Polski "niepewnego" partnera, od którego odcinać się będzie większość sojuszników. Ci, co krzyczą teraz "Tu jest Polska", będą mogli to niedługo czynić tak samo jak w Pjongjangu, gdzie krzyczą "To jest Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna". Zaś "prawdziwie polską politykę" będziemy mogli realizować praktycznie poza strukturami międzynarodowymi, osamotnieni i zdani na łaskę m.in. Moskwy.
I drobna uwaga w stronę osób, które argumentują to zachowanie tym, że w Knesecie nie świętuje się polskich świąt: w Izraelu Polacy nie są w sensie prawnym mniejszością narodową, za to Żydzi w Polsce już tak...
Idea dobra
Kiedyś jeden z moich żydowskich znajomych powiedział mi, że Chanuka to święto, w trakcie którego powinniśmy się w sposób szczególny kierować ideą dobra. We wtorek jednak ta idea umarła na rzecz własnych interesów politycznych.
Prawdopodobnie niedługo przejdziemy do porządku dziennego, zapominając w kraju o gaśnicy, choć bynajmniej nie o samym Grzegorzu Braunie. Nie powinniśmy jednak w związku z tym normalizować takich zachowań - to leży w interesie zarówno samej Polski, jak i jej obywateli.
W mojej pracy wiele razy pomagały mi osoby pochodzenia żydowskiego, niekiedy również te starsze, którym nie miałem możliwości się za to wsparcie odwdzięczyć. Jednak to właśnie ze względu na pamięć o nich, zdałem sobie sprawę, że nie wyobrażam sobie tego, by móc, jako dziennikarz lub publicysta, jeszcze kiedyś relacjonować jakiekolwiek wydarzenie czy konferencję, "firmowane/-ą" przez osobę lub środowisko posła Brauna.
Istnieje wolność słowa i media powinny niewątpliwie stać na jej straży, stwarzając przestrzeń do dyskusji. Czy jednak ma to być dyskusja nad niszczeniem świąt religijnych? A może nad dzieleniem ludzi? To zbyt duży dylemat moralny. Sam może nie mam wielkiego wpływu na społeczny dyskurs, ale odcięcie się od nienawistnych zachowań sprawi, że przynajmniej będę mógł spojrzeć kiedyś swoim wnukom w oczy.
Życzę tym, którzy dzisiaj piszą "Brawo Grzegorz Braun!", aby i oni mogli kiedyś to zrobić...
Napisz komentarz
Komentarze