Petardy spłoszyły konie z jednej ze stajni
Z ustaleń policji wynikało, że zwierzęta uciekły z jednej ze stadnin, znajdujących się na terenie gminy Kolbuszowa.
Z informacji przekazanych przez właścicielkę stadniny wynikało, że zwierzęta prawdopodobnie zostały spłoszone przez odgłosy odpalanych petard, przerwały ogrodzenie i uciekły. Jak ustalono, na pastwisku znajdowało się ponad 20 koni, które rozbiegły się w różnych kierunkach.
Stada, w liczbie od kilku do kilkunastu zwierząt, widziane były m.in. w miejscowościach Hucisko, Trześń, Nowa Wieś, Kosowy i Cmolas. Funkcjonariusze kilkukrotnie tego wieczoru interweniowali w związku z tymi zgłoszeniami. W poszukiwaniu koni uczestniczyli także strażacy.
Śmiertelne potrącenie koni na DK9
Do tragicznego zdarzenia doszło na drodze krajowej nr 9 w miejscowości Hadykówka. Z ustaleń funkcjonariuszy wynika, że kierujący samochodem, potrącił dwa konie i odjechał z miejsca zdarzenia.
Jeden z koni zginął na miejscu, drugi decyzją lekarza weterynarii, z uwagi na obrażenia, został uśpiony. Policjanci ustalili świadków zdarzenia i podjęli czynności mające na celu ustalenie kierowcy.
Jak się okazało na leżące na jezdni w Hadykówce zwierzę, najechał jeszcze kierowca audi. W wyniku tego zdarzenia uszkodził swój pojazd. Mężczyzna nie odniósł obrażeń.
Sprawca zdarzenia sam zgłosił się na policję
Z kolei w niedzielę 2 stycznia do kolbuszowskiej jednostki zgłosił się 19-latek. Mieszkaniec naszego powiatu przyznał, że to on kierował samochodem i zderzył się ze zwierzętami w Hadykówce.
Mężczyzna wyjaśnił, że w seata, którym kierował, uderzył koń, a on wystraszył się i odjechał z miejsca zdarzenia. 19-latek poinformował również, że kiedy dowiedział się, że funkcjonariusze szukają kierowcy, który uczestniczył w zderzeniu ze zwierzętami w Hadykówce, postanowił sam zgłosić się na Policję.
W chwili obecnej w tej sprawie prowadzone są czynności wyjaśniające. Funkcjonariusze ustalają m.in. czy właściciele koni dopełnili obowiązku właściwego zabezpieczenia zwierząt.
Z odpowiedzialnością za wykroczenie musi liczyć się kierowca seata, który odjechał z miejsca zdarzenia i nie udzielił pomocy rannym zwierzętom.
Napisz komentarz
Komentarze